czwartek, 29 kwietnia 2021

Niewidzialne Bariery - Rozdział 20

 Dochodził wieczór. Ostatnie promienie zachodzącego słońca wkradały się do wnętrza budynku i oświetlały swoim ciepłym światłem mały zaciszny pokój. Był on schludny i urządzony w praktyczny sposób. Regały, obłożone po brzegi książkami, nadawały mu nieco uroku, jednak wciąż wydawał się on dość bezosobowy i ponury. Ściany były całkowicie puste, nie wisiały na nich żadne zdjęcia lub obrazy. W kątach wciąż zalegały nierozpakowane kartony, które świadczyły o tym, że zamieszkująca ów lokum osoba, wprowadziła się do niego całkiem niedawno.

Prawda była taka, że Hermiona, mimo upływu miesięcy, wciąż nie potrafiła udomowić się w tym miejscu. Czuła się w nim komfortowo, jednak ewidentnie brakowało w nim czegoś, co dałoby jej poczucie, że to właśnie tu jest jej dom. Niezależnie od tego, jak bardzo jej rozsądek próbował to wypierać, jej serce wciąż lgnęło do starych zamkowych murów, które były jej domem przez ostatnie pół roku.  

Odwróciła się w kierunku drzwi, za którymi przed chwilą zniknęła jej przyjaciółka. Westchnęła, po czym rozejrzała się dookoła. Musiała przyznać, że obecność Ginny potrafiła odmienić nawet najbardziej paskudną jamę w całkiem przyjemny zakątek. Zapachy, które teraz dochodziły z kuchni, sprawiały, że gdy tylko zamknęła oczy, mogła niemalże zobaczyć, wypełniony ludźmi salon w Norze i Molly Weasley, krzątającą się po pomieszczeniu.

Ginny zdecydowanie odziedziczyła po niej talent kulinarny i ciepłe towarzyskie usposobienie. Podobnie jak jej matka potrafiła tworzyć wokół siebie pogodną domową atmosferę. Granger musiała przyznać, że były to zalety, których sama nierzadko jej zazdrościła.

Od momentu, gdy panna Weasley dowiedziała się o najnowszej diagnozie profesor Merhover i planowanym zabiegu swojej przyjaciółki, nie odstępowała jej niemalże na krok. Była zdeterminowana, by pomóc jej najlepiej, jak tylko mogła. W tym celu, jeszcze tego samego dnia, udała się do swojego przełożonego i poprosiła o dwutygodniowy bezpłatny urlop. Mężczyzna nie był wprawdzie zachwycony tą informacją, jednak nie był w stanie odwieść zdeterminowanej młodej kobiety od podjęcia tej decyzji. Ostatecznie poddał się i zgodził na jej kilkunastodniową nieobecność.

Teraz wszystkie swoje umiejętności i sztuczki Ginewra wykorzystywała do tego, by ulżyć nieco swojej chorej towarzyszce. Po całym dniu załatwiania obowiązków i robieniu niezbędnych zakupów dla niej i dziecka, usadziła ją w fotelu i przykryła ciepłym puchatym kocem. Przygotowała półmisek jej ulubionych magicznych przekąsek i podsunęła go pod sam jej nos.

Po zrobieniu tego wszystkiego, wyszła z powrotem do kuchni, chcąc dać Hermionie moment na to, by mogła w samotności zebrać myśli. Obydwie zdawały sobie sprawę z tego, że na liście rzeczy do wykonania nie zostało już wiele pozycji.

Prawda była taka, że wciąż niewykreślona pozostawała tylko jedna z nich. Na ich nieszczęście była to właśnie ta, której Granger obawiała się najbardziej.

Od powrotu do mieszkania minęła już dobra godzina, lecz w powietrzu wciąż panowała gęsta atmosfera. Hermiona wydawała się być pochłonięta przez swoje myśli, a na pytania przyjaciółki odpowiadała jedynie krótkimi zdaniami lub niezadowolonym mruknięciem. Każda próba rozmowy urywała się po chwili i szybko przeobrażała się w niezręczną ciszę.

Ginny wiedziała jednak, że czas gra tu kluczową role. Niezależnie od tego, jak bardzo perspektywa tego spotkania przerażała Granger, nie mogły dopuścić do tego, by jej obawy i uprzedzenia hamowały ją w nieskończoność. Sama była zdania, że Hermiona powinna mieć to za sobą dawno temu. Wiedziała, że stres z tym związany nie opuści jej aż do chwili, gdy w końcu spotka się ze Snape’m i wyjaśni z nim wszystko, co między nimi zaszło. Do tego czasu towarzyszące jej nerwy mogły tylko zaszkodzić dziecku i pogorszyć stan samej Hermiony.

Ginny miała już dość czekania. Chciała zmusić Granger do podjęcia stanowczych działań jeszcze tego dnia.

Gdy tylko młodsza kobieta weszła z powrotem do pokoju, Hermiona wydała się wyczuć jej obecność. Mimo, że brązowowłosa była odwrócona do niej plecami, Weasley dostrzegła, jak jej ciało zesztywniało, a ona wyprostowała się nieznacznie.

Cały dzień Ginewra starała się wynagrodzić jej to, co zamierzała zrobić właśnie w tej chwili. Nie chciała dokładać jej cierpienia i zmartwień, ale wiedziała, że dla jej dobra nie może dłużej patrzeć obojętnie na to, jak Hermiona oszukuje sama siebie. 

Podeszła do niej bliżej i usiadła obok niej na kanapie. Popatrzyła na nią spokojnym wzrokiem i chwyciła jej dłoń w geście cichego wsparcia. Starsza dziewczyna zrobiła delikatny ruch w stronę uwolnienia się z jej stanowczego uścisku, jednak po drugiej nieudanej próbie zrezygnowała i podniosła na nią wzrok.

Chwilę trwały tak w ciszy, patrząc sobie w oczy i szukając słów, którymi mogłyby najlepiej wyrazić to, co chciały sobie nawzajem przekazać. Pierwsza odezwała się Ginny.

- Hermiono, wiem, że mówiłam ci to już zbyt wiele razy, ale uważam, że nie powinnaś dłużej zwlekać z napisaniem do profesora Snape’a. Widzę, że z dnia na dzień jesteś coraz słabsza i boję się, że jeśli się nie pośpieszymy, będziesz tej decyzji żałować do końca życia.

Granger zmieszała się. Sama nie widziała, co powinna jej odpowiedzieć. Nie zamierzała zaprzeczać, bo wiedziała, że ma ona całkowita rację. Nie chciała również usprawiedliwiać swojego postępowania, bo zdawała sobie sprawę z tego, że nic nie jest w stanie wytłumaczyć jej zachowania.

Z etycznego punktu widzenia jedynym dobrym rozwiązaniem w takiej sytuacji było poinformowanie ojca dziecka od razu po tym, jak sama dowiedziała się o ciąży. Ona jednak zaprzepaściła szansę na postąpienie godnie i z każdym kolejnym dniem zbliżała się coraz bardziej do zachowania się w najgorszy możliwy sposób. Czuła się ze sobą bardzo źle i żałowała, że właśnie tak rozegrała całą tę sytuację.

Gdyby te kilka tygodni temu skonfrontowała się z Severusem, mogłaby z czystym sercem powiedzieć, że to ona jest ofiarą w całej tej sprawie. Teraz jednak była równie winna co on. Ba, to właśnie na niej spoczywała większość odpowiedzialności za to, w jakiej sytuacji się teraz znajdowali. Faktem jest, że Severus potraktował ją okropnie, ale było to nic w porównaniu z tym, że to ona już od miesiąca ukrywała przed nim prawdę o ciąży i dziecku.

Jeśli wtedy bała się tego spotkania ze względu na własne poczucie niesprawiedliwości i naruszonej dumy, teraz obawiała się tego, że jej dawny ukochany spojrzy na nią i dostrzeże nieczułą uprzedzoną wiedźmę, która zamierzała odebrać mu prawo do własnego dziecka.

Hermiona wciąż milczała, pochłonięta swoimi rozmyślaniami. Ginny postanowiła, że spróbuje pokazać jej całą tej sprawę z innej perspektywy. Źle zrozumiała jednak powód, dla którego dziewczynę tak przerażała perspektywa rozmowy ze Snapem. Weasley była przekonana, że główną przeszkodą, która stałą na jej drodze, były wciąż żywione do mężczyzny uczucia. Postanowiła pokazać jej, że wszystko nie jest jeszcze dla niej stracone. Nie wiedziała jednak, że porusza właśnie bardzo drażliwy punkt i z góry skazuje się na porażkę.

- Hermiono, spójrz na to z tej strony, jestem pewna, że sytuacja wcale nie jest aż tak beznadziejna, jak by się to mogło wydawać. Jeśli Snape faktycznie jest honorowym czarodziejem, to z pewnością zaopiekuje się tobą i dzieckiem. Spróbuj popatrzeć na to jako na szansę. Jeśli naprawdę wciąż go kochasz, to jest to sytuacja, która pomoże ci znów znaleźć się blisko niego. Czy to nie jest świetna możliwość do tego, by odnowić waszą znajomość. Może, jeśli zobaczy co stracił i zda sobie sprawę z tego, że może to wszystko jeszcze naprawić, wróci do ciebie i wszystko będzie jak dawniej.

Gdy tylko po skończeniu swojego monologu, spojrzała z powrotem na przyjaciółkę, jej entuzjazm nieco zelżał. Wyraz jej twarzy wyrażał złość i rozczarowanie. To zdecydowanie nie była odpowiedź, której spodziewałaby się uzyskać rudowłosa.

- Czy nie tego chcesz, Hermino? – Zapytała z lekkim zmieszaniem.

- A więc tak mnie widzisz? Myślisz, że mogłabym traktować chorobę i niebezpieczeństwo, wiszące nade mną i nad moim maleństwem, jako doskonałą sposobność do tego, by wymusić na Severusie poczucie winy i zdobyć własne korzyści? Nigdy nie byłabym w stanie zrobić czegoś takiego. Nic nie wiesz o naszej relacji i jeśli naprawdę tak mnie widzisz, nic nie wiesz także o mnie

Panna Weasley była zszokowana i nie mogła wydusić z siebie ani słowa. Słowa Hermiony były wobec niej bardzo krzywdzące. Dziewczyna poczuła ukłucie w sercu. Była pewna, że Granger wie, że nie to miała na myśli, mówiąc jej wszystkie te rzeczy. Nie mogła zrozumieć, jak po wszystkim co dla niej robiła, ona mogła tak po prostu zmieszać ją z błotem. Popatrzyła na nią z mieszanką bólu i niedowierzania.

Hermiona nie zamierzała jednak kończyć. Wzięła uspokajający wdech i kontynuowała rzucanie oskarżeń, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, jak rani ostatnią wierną jej osobę.

- Ginewra Weasley, piękność z oddziału urazów pozaklęciowych, miss szpitala, łamaczka czarodziejskich serc… Czy to aby na pewno tylko nic nieznaczące domysły Proroka Codziennego? Czyż nie ma tam przypadkiem odrobiny prawdy? Zawsze entuzjastyczna i wesoła, przyciągająca uwagę każdego w pobliżu… Co ty Ginny możesz wiedzieć o problemach w związkach? Do ciebie co rusz ustawia się kolejka kretynów, którzy byliby w stanie zrobić dla ciebie wszystko. By kogoś zdobyć nie musisz nawet kiwnąć palcem. Osoby takie jak ty nie potrafią zrozumieć jak to jest kochać osobę, która nie jest w stanie odwzajemnić twojego uczucia…

Ginny wstała gwałtownie i oddaliła się od Hermiony. Stanęła tyłem do niej otarła dłonią łzę, która skapnęła na jej piegowaty policzek. Po chwili odwróciła się i spojrzała na Granger. Dopiero wtedy starsza dziewczyna zobaczyła smutek w jej oczach i to, jak mocno dotknęły ją jej oskarżenia. Momentalnie zaczęła żałować, że dała się ponieść emocjom.

- Dobrze wiesz, że nigdy nie posądziłabym cię o coś takiego. Chcę, byś mi powiedziała, czym zasłużyłam sobie na to, byś zarzucała mi takie rzeczy. Czy tym, że niezależnie od wszystkich przeciwności, cały czas starałam się cię wspierać. Może uraziłam cię wtedy, gdy ryzykowałam swoje stanowisko w szpitalu po to, by móc teraz ci pomagać. Nie chcę wierzyć w to, że naprawdę tak mnie widzisz. Po wszystkim, co razem przeszłyśmy, byłam pewna, że jesteś jedną z niewielu osób, które widzą mnie taką, jaką jestem naprawdę na nie taką, jaką malują mnie te marne ministerialne czasopisma.

- Jestem tylko zwykłą czarownicą, która żyje w cieniu własnej, wykreowanej przez media, postaci. Może nie wiem, jak to jest być w ciąży z kimś, z kim urwało się kontakt, ale nie oskarżaj mnie o to, że nic nie wiem o nieszczęściu w miłości. Myślisz, że dlaczego z nikim nie umawiałam się przez wszystkie te lata? Prawda jest taka, że nikt nie chce umawiać się z prawdziwą Ginny Weasley. Wszyscy ci ludzi pragną jedynie zaliczyć popularną bohaterkę wojenną. Nikt w tym wszystkim nie dba o moje uczucia. Widzą we mnie rzecz, którą można posiąść i z której można czerpać korzyści. Mylisz się również, jeśli twierdzisz, że mogę mieć każdego. Jedyna osoba, którą naprawdę kochałam, nie chce mnie znać.

- Obydwie popełniłyśmy błędy, ale różni nas to, że ty możesz jeszcze swój naprawić. Ja zachłysnęłam się sławą i odrzuciłam prawdziwą miłość dla nietrwałej fascynacji. Gdy zrozumiałam, co straciłam, było już za późno. Nawet nie wiesz ile bym dała za to, by cofnąć czas. Nie mogą patrzeć na to, jak ty na moich oczach zaprzepaszczasz swoje szanse na szczęście. Nie mogę i nie chcę dłużej tego robić. Chcę, byś wiedziała, że przyjdzie moment, gdy będziesz jeszcze błagać los o szansę taką jak ta. Błagam cię, nie rób tego sobie i dziecku…  

- Ginny… - Hermiona zaczęła, jednak nie była w stanie wydusić z siebie nic więcej.

Ginewra otarła rękawem łzy, które znów zaczęły napływać do jej oczu. Odwróciła się na pięcie i pomaszerowała w kierunku drzwi wyjściowych. Założyła buty i zarzuciła na siebie płaszcz. Nim Hermiona zdołała wydobyć z siebie choć słowo więcej, dziewczyny już nie było.

Granger jeszcze przez dłuższą chwilę po jej wyjściu siedziała nieruchomo, z wyrazem zdziwienia, wymalowanym na twarzy. Słowa przyjaciółki zszokowały ją. Zdała sobie sprawę z tego, że nie tylko ona skrywała w ich relacji tajemnice. Poczuła ogromne wyrzuty sumienia i zbeształa się wewnętrznie za swoją niedelikatność i samolubność. Jej słowa bardzo ją poruszyły. Była zła na siebie, że nie zdążyła nawet jej przeprosić. Ginny wyszła tak szybko, że nie była nawet w stanie sformułować sensownej reakcji na jej słowa.

Po chwili strach zaczął formować się w je głowie. Zaczęła się zastanawiać, czy aby na pewno właśnie nie straciła przyjaciółki na zawsze. Zdawała sobie sprawę z tego, że nie powinna być zdziwiona, jeśli po tym wszystkim dziewczyna nie będzie chciała więcej jej widzieć. Myśl o tym, że swoim nierozważnym zachowaniem mogła odtrącić od siebie kolejną droga jej osobę, przeraziła ją. Czyż nie wystarczająco dużo ludzi opuściło ją od końca wojny? Dotychczas musiała radzić sobie z odejściem dawnych przyjaciół, śmiercią rodziców i stratą Severusa, czy jeszcze ją powinna dopisać do tej listy?

Do oczu napłynęły jej łzy. Nie wiedziała jak miałaby poradzić sobie z jej brakiem. Weasley była dla niej jak siostra. To tylko dzięki jej obecności potrafiła znaleźć siłę do dalszego walczenia z kolejnymi przeszkodami.

Serce Hermiony zaczęło bić szybciej, a jej ręce zaczęły się lekko trząść. Gdy tylko dziewczyna to dostrzegła, przestraszyła się jeszcze bardziej. Złapała się za brzuch i poczuła, jak buduje się w nim dobrze znane nieprzyjemne uczucie.

Błagam tylko nie to, nie teraz!

Kobieta zaczęła naprawdę obawiać się o swój stan. Ostatnimi czasy każdy atak pomagała jej zwalczyć przyjaciółka, teraz jednak znajdowała się w mieszkaniu całkowicie sama. Gdy jej różdżka okazała się po raz kolejny odmawiać jej posłuszeństwa, Hermiona zaczęła naprawdę panikować.

W jej głowie zaczęły odbijać się słowa przyjaciółki.

przyjdzie moment, gdy będziesz jeszcze błagać los o szansę taką jak ta…

Gdy zrozumiałam, co straciłam, było już za późno…

Hermiona rzuciła się w stronę biurka, dobyła kawałek pergaminu i atrament. Zamoczyła w nim pióro i zaczęła kreślić na papierze chaotyczną wiadomość. Nie zdążyła jednak jej ukończyć. Przed oczami zaczęły pojawiać jej się czarne plamy, a pióro wkrótce wyślizgnęło jej się z dłoni.

Ostatkami sił zsunęła się z krzesła i położyła na ziemi, chcąc zapobiec upadkowi w przypadku, zbliżającego się omdlenia. W dłoni wciąż ściskała kawałek koślawo zapisanego pergaminu.

- Proszę, jeszcze nie teraz! Nie jestem na to gotowa… Błagam, ktokolwiek mnie teraz słyszy! Proszę o jedną ostatnią szansę. Obiecuje, że jeśli tylko ją otrzymam, wszystko zrobię tak jak należy… Proszę…

***

Po wyjściu z mieszkania Hermiony, Ginny skierowała się do położonego niedaleko parku. Usiadła na jednej z ławek i starała się ze wszystkich sił uspokoić swoje rozchwiane nerwy. Od momentu, gdy trzasnęła drzwiami do mieszkanie przyjaciółki, zaczęła czuć, że po raz kolejny podjęła złą decyzję. Nie zależnie od tego, co Granger jej powiedziała, nie powinna pod żadnym względem zostawiać jej samej w tym stanie. Duma jednak nie pozwoliła jej na natychmiastowy powrót.

Siedząc na ławce, rozegrała wewnętrzną walkę, w której ostatecznie zdrowy rozsądek pokonał wszystkich swoich przeciwników i zmobilizował ją do powrotu. Podczas drogi powrotnej zastanawiała się nad tym, jak powinna zachować się, gdy znów ją ujrzy. Wszystkie jej wątpliwości zostały jednak rozwiane wtedy, gdy po przejściu przez próg, dostrzegła ją leżącą na podłodze.

Jak najszybciej przystąpiła do działania, uniosła lekko jej nogi, by pobudzić dopływ krwi do mózgu. Obawiała się używać na niej zaklęć cucących, w obawie o kondycję jej magicznej odporności. Uchyliła okno, by zapewnić jej dopływ świeżego powietrza.

Po chwili udało jej się nawiązać z nią kontakt. Starsza dziewczyna była lekko otępiała po całym tym incydencie, ale w miarę rzeczowo odpowiadała, na zadawane jej pytania, sprawiała wrażenie świadomej położenia, w którym się właśnie znalazła.

- Hermiono, myślę że nadszedł już czas… Nie mogę pozwolić ci na takie narażanie się. Przykro mi, ale muszę zabrać cię do szpitala – Powiedziała spokojnie lecz stanowczo.

Granger otworzyła szerzej oczy i otworzyła usta, chcąc zaprotestować. Ginny była jednak nieugięta.

- Dłuższe przebywanie z dala od szpitala może wyrządzić ci więcej szkód niż pożytku. Proszę, nie próbuj się temu sprzeciwiać

- Nie ma innej możliwości, niż dostanie się tam siecią Fiuu. Wiem, jakie chwilowe nieprzyjemnie skutki uboczne może to za sobą nieść, ale w tej sytuacji jest to wciąż najszybsza i najmniej ryzykowna droga do szpitala. Postaraj się uspokoić i zamknąć oczy. Mam nadzieję, że zniweluje to nudności i ułatwi mi przeniesienie nas obu jednocześnie. Hermiona pokiwała tylko głową i już po chwili wraz z Ginny znalazła się w szpitalnym hallu.

Mimo wszystkich powziętych środków zapobiegawczych, nie udało jej się uniknąć nudności. W pomieszczeniu nie było jednak wielu ludzi i nikt nie zauważył jej chwili słabości. Ginny pomogła jej dojść do siebie, a następnie wezwała pomoc.

Hermiona została przetransportowana, na tradycyjnych lewitujących noszach, do jednej z małych salek. Niebawem zjawiły się wokół niej również profesor Merhover oraz doktor Frances. Staruszka nie kryła złości i zawodu, gdy zobaczyła do jakiego stanu doprowadziła się dziewczyna.

- Panno Granger, czy tak według pani wygląda spokojny wypoczynek. Czy tak wywiązuje się pani z danej mi obietnicy nie obciążania się i unikania stresu? Czy mam rozumieć, że zaufanie pani zdrowemu rozsądkowi było błędem? – W tym momencie staruszka przywiodła jej na pamięć obraz pani Weasley, prawiącej kazania swoim dzieciom. Jej brew podjechała groźnie do góry, a oparte na biodrach ręce wydawały się dodawać jej siły i dominacji nad sytuacją.

Hermiona spuściła wzrok i oblała się rumieńcem. Było jej głupio, że zawiodła kobietę, która od pierwszych momentów jej pracy na oddziale, pokładała w niej swoje nadzieje i zaufanie.

- Ta samowola musi się tutaj skończyć! Ma pani godzinę na przygotowanie się do zabiegu. Byłam przeciwna temu, by w ogóle wydłużać okres oczekiwania. Nie mam zamiaru drugi raz popełnić tego błędu. Zabieg odbędzie się jeszcze dziś!

Hermiona i Ginny otworzyły szeroko oczy. Starsza dziewczyna otworzyła usta, chcąc sprzeciwić się temu werdyktowi. Mimo karcącego spojrzenia przełożonej, w tej kwestii nie dała jej się uciszyć. Czuła, że dostała od losu kolejną szansę i za nic w świecie nie da jej sobie odebrać.

- Pani profesor, nie mogę się na to zgodzić. Na przeszkodzie stoi jeszcze jedna bardzo ważna dla mnie rzecz. Dopóki jej nie załatwię, nie zgodzę się na wykonanie zabiegu…

Popatrzyła błagalnie na kobietę, prosząc ją o odrobinę zrozumienia.

- Proszę o dwa dni. Pojutrze wieczorem poddam się zabiegowi. Jest to moja ostatnia prośba i obiecuję, że nie wydłużę tego okresu ani o godzinę.

Przez moment starsza kobieta bardzo intensywnie zastanawiała się nad jej słowami. W końcu pokiwała jej na przyzwolenie głową i bez kolejnego słowa wyszła z gabinetu. Wkrótce pokój opuściły również pozostałe kobiety. Ginny wróciła do swojego mieszkania, by zabrać ze sobą wszystkie potrzebne rzeczy, a ona została w pokoju sama. 

Opadła ciężko na poduszki. Sięgnęła do swojej małej torebki i dobyła z niej podręczny zestaw piśmienniczy. Ustawiła kałamarz na stoliku nocnym i zanurzyła w nim pióro. To właśnie w tej chwili powstać miał list, który mógł okazać się najważniejszym w całym jej życiu. Mógł odmienić jej los – umożliwić odzyskanie utraconego szczęścia lub pociągnąć ją jeszcze głębiej na dno. Nie mogła być pewna tego, jak od tej pory potoczą się sprawy, ale nie zamierzała zmarnować podarowanej jej drugiej szansy. 

2 komentarze:

  1. Hej! 💕

    Tym razem udało mi się zajrzeć do Ciebie bez żadnych opóźnień. Przyznam się, że już bodajże od 11 sprawdzałam, czy nie wleciał nowy rozdział 😀

    Trzymałaś mnie w niepewności w tym rozdziale, przez cały czas zastanawiałam się co będzie dalej, jak to się potoczy. Naprawdę akcja wyszła Ci świetna! Siedziałam jak na szpilkach, czytając ten rozdział 😟🙈

    Nie spodziewałam się takiej ostrej rozmowy Ginny i Hermiony, ale tym razem muszę stanąć po stronie Ginny. Hermiona nie powinna rzucać w jej stronę tak paskudnych oskarżeń. Nie dziwie się, że Ginny wyszła z tego mieszkania cała roztrzęsiona. No ale na szczęście, Ginny wróciła w porę 🙏

    Już myślałam, że zabieg zostanie przeprowadzony w tym rozdziale i poczułam takie rozczarowanie: "A co z Severusem? Przecież nic nie wie..." Na szczęście doktor Merhover zgodziła się, dając jej czas. Mam nadzieję, że Hermiona nie zmarnuje tej okazji, że zrobi to co jest słuszne. Mam takie przeczucie, że jak dojdzie do ich spotkania (liczę, że w końcu dojdzie 😈) i Severus dowie się o jej przypadłości, o tej paskudnej chorobie to nie pozwoli jej na zabieg, że zadeklaruje się osobiście uwarzyć jakiś eliksir, który będzie wyjściem z tej sytuacji. Nie wiem czemu, ale mam takie przeczucie, może się sprawdzi, a może nie 🙈💕

    Zakończenie w takim momencie powinno być karalne. Nie wiem, jak to zrobiłaś, ale na ten kolejny rozdział, który będzie miał się pojawić, czekam z utęsknieniem, jest on chyba jednym z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie rozdziałów na Twoim blogu. Po cichutku liczbę, że właśnie się spotkają w tym rozdziale 🙈

    Życzę Ci dużo weny i czasu na pisanie. Mam nadzieję, że szybko nie zakończysz tego opowiadania, bo jestem w nim zakochana, pomimo tego, że do spotkania jeszcze nie doszło. Ale wszystko w swoim czasie 💕

    Ściskam ciepło,
    Jazz ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka😁
      Mega się cieszę, że udało Ci się zajrzeć do mnie praktycznie na dopiero co dodany rozdział. Tym razem udało mi się napisać go wyjątkowo szybko, bo praktycznie za jednym razem. O dziwo sama rozmowa, a raczej kłótnia Hermiony i Ginny była dość łatwa dla mnie do pisana (chyba zostałam stworzona do pisania o nieporozumieniach haha😂) Jestem ciekawa czy zauważyłaś, że ten rozdział jest tak samo długi co ostatni. Wzięłam sobie do serca twoje słowa i w tym tygodniu również postawiłam na coś dłuższego. Nie wiem jak będzie w przyszłych wpisach, ale muszę przyznać, że taka długość zaczyna mi się coraz bardziej podobać😋 Początkowo rozdział miał być krótszy i kończyć się wtedy, gdy Hermiona źle się poczuła i prosiła o kolejną szansę... Stwierdziłam jednak, że to mogło być zbyt wiele i zostałabym znów oskarżona o torturowanie was😂 To dopiero byłoby karalne zakończenie😂
      Wszystko wskazuje na to, że spotkanie Severusa i Hermiony się zbliża, nie mogę jednak zdradzić tego, jak to wszystko się na nim potoczy... Mam już plan, ale nie mogę powiedzieć nic na 100%🤔 Na pewno przed nim poświęcę jeden rozdział na wyjaśnienie tych wszystkich okoliczności rozstania. Myślę, że zanim pozwolę im zacząć odbudowywać wszystko na nowo, musicie poznać od czego to się tak na prawdę zaczęło...
      Dziękuję ci kochana za wszystkie miłe słowa oraz wsparcie, na które zawsze mogę u ciebie liczyć😍 Życzę ci również dużo weny i czasu na pisanie, sama nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału z twojego opowiadania🤩 Jeśli chodzi o szybkie zakończenie... czy cokolwiek w tym blogu mogłoby stać się szybko...😂 O tę kwestię na pewno nie musisz się martwić.
      Ściskam💙

      Usuń