Był
dwudziesty szósty grudnia 1999 roku…
Na
korytarzu w zamkowych podziemiach panował przyjemny półmrok. Jedynymi źródłami
światła były zawieszone co kilka metrów, magiczne pochodnie i pojawiające się
gdzieniegdzie, przyozdobione kolorowymi lampkami, świąteczne drzewka. Święta
trwały w Hogwarcie pełną parą. Z okazji drugiego dnia świąt odbywała się w
Wielkiej Sali uroczysta uczta, na którą zaproszeni byli wszyscy nauczyciele i
uczniowie, którzy zdecydowali się spędzić ferie świąteczne w szkole.
Była
jednak w całym tym radosnym gronie osoba, której świąteczna atmosfera wydawała
się zupełnie nie ruszać. Od tygodnia wysoki czarnooki mężczyzna włóczył się po
zamku i w wielkim skupieniu nieustannie o czymś rozmyślał. Gdyby ktoś poświęcił
czas na to, by przyjrzeć mu się dokładnie, mógłby dojść do wniosku, że Mistrz
Eliksirów wydawał się nawet nie zauważać tego, jakie zmiany i magiczne
celebracje rozgrywały się tuż pod jego nosem.
On jednak
nie miał czasu na zajmowanie się podobnymi drobnostkami. Kilka dni wcześniej
miała miejsce sytuacja, która całkowicie odmieniła to, jak patrzył na całą
swoją przyszłość. Stanął oko w oko z problemem, który zdeterminowany był jak
najprędzej rozwiązać. Wiedział, że dopóki nie podejmie w tym aspekcie
zdecydowanych działań, nie będzie mógł zaznać ani chwili spokoju.
Wszystko
to zaczęło się jednego chłodnego zimowego wieczoru. Nie był to jednak dzień zwyczajny.
Była to rocznica wydarzenia, które prześladowało go przez wszystkie ostatnie miesiące
i za które nie mógł choć przez moment przestać się obwiniać. Była to rocznica
dnia, w którym zawiódł siebie, wszystkie swoje ideały i kobietę, z którą
planował spędzić resztę swojego życia. To właśnie od tego wydarzenia wszystko
się zaczęło. To właśnie wtedy przerwana została sielanka, którą wraz z Hermioną
wiódł aż od zakończenia wojny.
Do tamtej
chwili żył w przeświadczeniu, że w końcu dzierży całą swoją przyszłość i
wszelkie decyzje w garści. Wierzył w to, że zdoła dotrzymać swojego
postanowienia i dopilnować, by nikt więcej nie musiał już nigdy przez niego
cierpieć. Przez kilka miesięcy udawało mu się to, jednak po czasie przekonał
się, że tak naprawdę nic nie zmieniło się, a on wciąż ściąga ból i cierpienie
na osoby, na których najbardziej mu zależy.
Tym razem
było tak samo. Tego dnia to Hermiona dołączyła do niechlubnego grona osób,
które cierpieć musiały ze względu na znajomość z nim i jego własne błędy.
Stanęła obok osób takich jak jego matka, nad którą zaczął znęcać się jej własny
mąż, gdy odkrył, że dziecko odziedziczyło po niej magię. Dla jego sumienia
została naznaczona jako ofiara na równi z osobami, które zginąć musiały z jego
ręki w imię podtrzymywania jego pozycji jako szpiega. Widniała w rejestrze
pokrzywdzonych na równi z Lily Evans, która wraz z rodziną wydana została
Czarnemu Panu za jego właśnie przyczyną.
Mimo
tego, że kochał Granger i chciał za wszelką cenę chronić ją, nie zdołał obronić
ostatnich, pozostających jej członków rodziny. Był tak zajęty nią i szczęściem,
które wydawało się samo wpadać jego ręce, że rozleniwił się i nie przewidział
konsekwencji, które spaść na nich mogły przez jego nieuwagę.
A
przecież wystarczyłoby tak niewiele… Mógł przewidzieć, że nawet po zakończeniu
wojny niedobitki Śmierciorzerców pragnąć będą zemsty na osobach, które
najbardziej przyczyniły się do upadku Czarnego Pana. Rodzice Hermiony byli w
tym wypadku celem tak oczywistym, że Severus wciąż pojąć nie mógł, jak zdołał
zapomnieć o nich i pozostawić ich na pastwę losu.
A
przecież wystarczyłoby chociażby nałożenie na ich dom bardziej dopracowanych i
szczelnych barier ochronnych. Wystarczyłoby zamontować w ich mieszkaniu najprostszy
magiczny alarm, który byłby w stanie w porę powiadomić go o zbliżającym się niebezpieczeństwie.
Choćby o kilka minut szybsza interwencja mogłaby uratować życie choć jednego z
nich.
Severus
nie mógł jednak cofnąć czasu. Niezależnie od tego, jak bardzo pragnąłby od nowa
rozegrać tamten dzień, był teraz całkowicie bezsilny. Od tamtego dnia
nieprzerwanie i ciągle w tyle jego świadomości unosiło się poczucie, że złamał
swoją przysięgę i nie dopełnił obowiązku.
Przez
pierwsze dni i następujące po nich tygodnie nie był niemalże w stanie spojrzeć
swojej ukochanej w oczy. Czuł się zagubiony w tej nowej rzeczywistości.
Potrzebował czasu, by móc pogodzić się z tym, jak szybko jego wielkie
postanowienia i obietnice zdołały obrócić się przeciwko niemu. Hermiona od
samego początku wiedziała o tych jego zmaganiach. Wielokrotnie tłumaczyła mu,
że nie było to w żadnym wypadku jego winą i że nic nie mógł zrobić, by
powstrzymać całą tę tragedię. On jednak nie chciał słuchać jej pocieszeń.
Uważał, że kobieta sama nie wierzy w to, co mówi i jedynie nie chce żyć w
przeświadczeniu, że partner jej ma na rękach krew ostatnich bliskich jej osób.
Przez
wiele miesięcy Hermiona nie dawała jednak za wygraną. Przez długie godziny przekonywała
go, że jest w błędzie i wynajduje swoją winę tam, gdzie jej nie ma. Miejscami
była nader przekonująca i od czasu do czasu Severus chciał po prostu wchłonąć
jej słowa do swojego sumienia i odczuć ulgę, którą chciały mu one ofiarować.
Sumienie jednak niewzruszone było przez jej zapewnienia. Mimo że udawał, że
przekonała go ona do swoich racji, były to jedynie pozory.
Życie
toczyło się jednak dalej. Jego relacja z Hermioną rozwijała się coraz bardziej
dynamicznie, a wizja bliskiej przeszłości zaczęła malować się przed nim w
radosnych barwach. Po kilku miesiącach on sam zapomniał na jakiś czas o dawnych
błędach i na nowo pozwolił sobie na cieszenie się z tego, co jest tu i teraz. Z
każdym kolejnym miesiącem coraz dalej w przeszłości zostawiał tamtą tragedię i
z coraz większą nadzieją patrzył na otwierające się przed nim nowe możliwości i
perspektywy.
Gdy
nastała jesień półtora roku po zakończeniu wojny, Severus postanowił, że chce
rozpocząć z Hermioną zupełnie nowy rozdział. Nie miał wątpliwości co do tego,
że była ona tą kobietą, u której boku chciał dożyć starości i z którą już w
niedługim czasie chciałby założyć rodzinę. Nie wahał się długo. Po ułożeniu
sobie tego wszystkiego w głowie, udał się do jubilera i kupił piękny srebrny
pierścionek, ukoronowany z góry małym lecz efektownym diamentem.
Od tamtej
pory nosił go codziennie w kieszeni swoich szat i z niecierpliwością czekał na
moment, w którym klęknie przed nią i zada jej to jedno najważniejsze w jego
życiu pytanie. Zaplanował sobie, że idealną do tego okazją będzie świąteczna
kolacja, którą mieli wspólnie przygotować w jego kwaterach. Wszystko miał już w
głowie dokładnie uszeregowane i jedyne co mu pozostało to czekanie, aż
nadejdzie ów wybrany przez niego dzień.
Nim jednak
zdążył on nadejść, wydarzyło się coś, co nie tylko powstrzymało go przed dopełnieniem
swojego postanowienia, ale również postawiło pod wielkim znakiem zapytania całą
istotą ich związku.
Na kilka
dni przed wigilią Bożego Narodzenia Severus wrócił do domu wcześniej niż
zazwyczaj. Pamiętał doskonale, że nadejście tego konkretnego dnia było
wyjątkowo bolesnym wydarzeniem zarówno dla niego jak i jego partnerki. Chciał w
pewien sposób być z nią w tym trudnym czasie. Pragnął nieco złagodzić jej ból i
zmierzyć się z nim wspólnie z nią. Wiedział, że łatwiej będzie im skonfrontować
się z ciężarem wspomnień wspólnie, niż zmagać się z demonami przeszłości w
samotności. Gdy jednak wrócił do mieszkania, od razu po przejściu przez próg zrozumiał,
że coś jest nie tak.
Hermiony
nie było nigdzie w zasięgu jego wzroku. Nie zajmowała żadnego z miejsc, w których
zwykła przesiadywać, czekając na jego powrót do domu. Nie znalazłszy jej w
salonie i bibliotece, skierował się w głąb swoich kwatery i zajrzał do każdego z
pozostałych pokoi. W końcu znalazł ją skuloną i zalaną łzami w kącie ich
sypialni. Siedziała na ziemi, oparta o kant łóżka. Nogi miała podkurczone i
przyciągnięte aż do samej klatki piersiowej, a głowa jej spoczywała bezwładnie
na brzegu miękkiego materaca. Na twarzy jej, tak często roześmianej i pełnej
radości, teraz malowała się cała gama negatywnych emocji. Spod jej zaciśniętych
oczu wydobywały się ciurkiem łzy, a na ustach jej widniał grymas bólu i
rozpaczy. Całe jej ciało co rusz było atakowane przez spazmy bólu, które
wstrząsały nią i mimo jej widocznych starań, nie chciały ani na moment ustać.
Severus
stał przez chwilę w progu pokoju i nie potrafił zrobić ani kroku w przód. Widok
ten wywołał natychmiastową reakcję jego organizmu. Serce ścisnęło się w jego
klatce piersiowej, a jego umysł wypełniony został pragnieniem otarcia łez z jej
policzków. Widok jej cierpiącej był dla niego bardzo bolesny. Przypomniał mu on
o wszystkich tych sytuacjach, w których sam patrzeć musiał na niezliczoną ilość
bólu i rozpaczy ofiar wojny oraz nieludzkiego postępowania popleczników Voldemorta.
Sytuacje takie jak ta wywoływały w nim uczucie deja vu, które
przypominało mu o tym, że cienie jego przeszłości ciągnąć się za nim będą aż po
grób.
Odgłos
coraz głośniejszego szlochu wybudził go z tego chwilowego zawieszenia.
Momentalnie wyrwał się z objęć wspomnień i ruszył w jej kierunku, chcąc uczynić
wszystko, by móc choć na chwilę złagodzić jej ból. Po cichu podszedł do jej
skulonej sylwetki i uklęknął tuż obok niej.
-
Hermiono? – Zapytał bardzo cicho.
Ona
jednak wydawała się nie słyszeć jego zmartwionego głosu. Była zbyt pochłonięta
przez bolesne wspomnienia i zatracona w tym, co działo się teraz w jej głowie,
by pozostać świadomą swojego położenia i tego, co działo się wokół niej.
Severus nie poddał się jednak. Był zdeterminowany, by wyrwać ją z ów bolesnego
transu i ofiarować jej wszelkie oparcie i opiekę, której musiała w tej sytuacji
bardzo potrzebować. Przysunął się bliżej niej i położył jej lekko dłoń na
ramieniu. Dotyk ten był delikatny i ledwie odczuwalny dla obojga z nich, jednak
Hermiona natychmiast zareagowała na niego i gwałtownie podniosła oczy w jego
kierunku.
To co
stało się potem było istną karuzelą nastrojów i odczuć. Wpierw, gdy ich
spojrzenia spotkały się, Severus wydawał się dostrzec w jej oczach strach i
przerażenie. Kobieta wydawała się wciąż widzieć swoje otoczenie przez pryzmat wizji,
rozgrywających się przed chwilą w jej głowie. Wydawała się nie dostrzegać przed
sobą twarzy człowieka, którego kochała, lecz postać, którą jeszcze sekundę
wcześniej nawiedzała ją w koszmarze.
Widok
początkowego przerażenia, mieniącego się wyraźnie w jej oczach, sprawił, że
Severus poczuł ponowne mocne ukłucie bólu w sercu. Był on kolejnym czynnikiem,
który wzmocnił moc jego wcześniejszych bolesnych wspomnień i wyrzutów. Mimo
tego, że emocje te były w jej oczach widoczne jedynie przez krótki ułamek
sekundy, widok ten wyrył się w jego świadomości bardzo wyraźnie. W tamtej
chwili nie był jednak jeszcze świadomy tego, jak wielkie piętno widok ten
wywarł na jego duszy. Nie wiedział, przez jak długi czas oczy te miały
prześladować go i pośrednio doprowadzić do podjęcia decyzji, której żałować
miał do końca swoich dni.
Severus,
dostrzegłszy taką jej reakcję, począł odsuwać się od niej szybko. Oderwał dłoń,
która przez moment spoczywała na jej ramieniu i zrobił jeden niepewny krok w
tył. W tej chwili wyraz jej twarzy zmienił się jednak bardzo wyraźnie. Dawna
niepewność i strach znikły z jej twarzy w chwili, gdy jej mózg zarejestrował
fakt, kto tak naprawdę znajduje się tuż przed nią. W następnej sekundzie
wszelka obawa przerodziła się w wielkie i obezwładniające uczucie ulgi. Teraz
to właśnie ta ulga zaczęła mienić się w jej czekoladowych oczach, zastępując
wszelki strach, kojącym poczuciem bezpieczeństwa i wewnętrznego spokoju.
Na jej
usta wypłynął lekki, lecz bardzo ekspresyjny uśmiech. Nie zważając na to, że
mężczyzna wydawał się być osłupiony i nieobecny, Hermiona rzuciła się w jego
objęcia i niemalże przygniotła go swoim ciężarem. Wtuliła swoją zapłakaną twarz
w jego klatkę piersiową i zacisnęła swoje dłonie na materiale jego szaty.
Przywarła do niego i z całych sił przyciągnęła go do siebie. Po jej policzkach
poczęły płynąć łzy ulgi. Poczuła się w tej ich bliskości bezpiecznie i
wiedziała, że straszne wizje, które dręczyły ją od samego rana niczym koszmary
na jawie, nie będą jej już mogły zagrozić.
Severus
pod wpływem jej dotyku zesztywniał i spiął się jeszcze bardziej. Wciąż nie mógł
pozbyć się z przed oczu widoku strachu i obawy, które jeszcze przed chwila
gościły na jej obliczu. Nie mógł przestać myśleć o tych głębokich oczach, które
zaledwie sekundę wcześniej wpatrywały się w niego z taką intensywnością. Po
tym, jak je dostrzegł, świat wydał się stanąć w miejscu. Od chwili, gdy
napotkał jej wzrok do chwili, gdy rzuciła się ona na niego z takim impetem i
mocą, trwał on w swego rodzaju zawieszeniu. Dopiero dobrze mu znane uczucia
miękkiego ciała wtulonego ufnie w jego tors, wybudziło go z tego chwilowego
stanu. Mimo tego, że w pierwszym momencie sam nie wiedział, co powinien zrobić
i jak się zachować, już po chwili zamknął jej drobną postać w swoich objęciach
i jeszcze mocniej przyciągnął do siebie.
Czuł jak
jej łzy moczą jego szatę, ale nie dbał o to. Pragnął ofiarować jej wszelkie
wsparcie i troskę, a w tym momencie wydawała się ona potrzebować właśnie kogoś,
na kogo ramieniu mogłaby się oprzeć i z kim mogłaby podzielić się swoim bólem.
Podczas, gdy całe jego serce włożone zostało w to ich desperackie objęcie,
pozostawione na pastwę losu umysł i zdrowy rozsądek wypełniły się czarnymi
myślami. Mimo tego, że całe jego ciało zatraciło się całkowicie w ich kojącej
bliskości, jego oczy pozostały świadome. Były niczym wrota do jego wzburzonego
umysłu. Wpatrywały się one intensywnie w przestrzeń, jakby chcąc wypatrzeć w
niej zaprzeczenie dla oskarżeń, które wysuwać zaczął przeciwko sobie jego
własny umysł.
-
Severusie… Ja wiem, że ty uważasz inaczej, ale czuję to teraz wyraźnie… Ja
myślałam dziś nad tym wszystkim… Wiem, że śmierć moich rodziców była tylko i
wyłącznie moją winą… - Hermiona wypowiedziała słowa te tak cicho, że Severus przez
moment myślał, że musiał się przesłyszeć.
Złapał ją
za ramiona i odsunął od siebie. Utkwił swoje stanowcze spojrzenie w jej
szklistych oczach i z nutą stali w głosie zaprzeczył jej słowom.
-
Rozmawialiśmy już na ten temat wiele razy. Nie pozwolę ci się za to obwiniać!
To ja obiecałem ci opiekę i ochronę, to ja odpowiadać miałem za wasze
bezpieczeństwo. Jedynym błędem, jaki mogłaś w tej sytuacji popełnić, było
zaufanie mi i powierzenie mi tak wielkiej odpowiedzialności…
-
Severusie, proszę cię, przestań. Nie możesz myśleć o tym w taki sposób. Rani
mnie, gdy osądzasz się tak bezpodstawnie. Niczego ci nie zawierzałam, a
bezpieczeństwo moich rodziców było tylko i wyłącznie moją odpowiedzialnością…
Mężczyzna
nie chciał dłużej słuchać, jak jego partnerka obwinia się za całą tę tragedię.
W swoim sumieniu ugruntowany miał bardzo stanowczy pogląd co do tego, po czyjej
stronie wina leżeć miała tak naprawdę. Chcąc przerwać jej spanikowany monolog,
przyciągnął ją ponownie do siebie i złożył uspokajający pocałunek na jej czole.
-
Hermiono, nie zmienisz mojego zdania. Chodź, pomogę ci wstać, przenieśmy się w
bardziej wygodne miejsce.
Kobieta
nie wyglądała na zadowoloną jego postawą wobec faktów jednak, gdy po chwili Severus
podniósł się z ziemi i podał jej dłoń, przyjęła ją i pozwoliła mu prowadzić się
w kierunku posłania, które znajdowało się tuż obok nich. Z ulgą opadła na nie i
zagłębiła się w puchowej pościeli. Po chwili dołączył do niej również Severus.
Wślizgnął się pod kołdrę obok niej i przyciągnął ją do siebie. Hermiona oparła
głowę na jego ramieniu i zamknęła oczy. Nie minęło wiele czasu, nim poczuła,
jak pochłaniać zaczyna ją sen i uczucie błogości. Pozwoliła swoim mięśniom się
rozluźnić i już niebawem odpłynęła, wtuliwszy się jeszcze mocniej w jego bok.
Tego
wieczoru mężczyzna czuwał przy niej i nie raz wyciągał z objęć bolesnych
koszmarów. Oferował jej swoje nieme wsparcie i pozwalał, by wtulała się ona w
niego w poszukiwaniu ciepła i otuchy. Sam jednak nie zmrużył oka ani na moment.
Przez te powoli mijające długie godziny, intensywnie nad czymś rozmyślał. To
właśnie w tych chwilach, tuż przy boku swojej ukochanej, rodziły się w nim
pierwsze wątpliwości i zawahania. To właśnie wtedy kwestionować zaczął wszystko
to, do czego w ostatnich miesiącach dążył. Około drugiej w nocy, gdy upewnił
się, że Hermiona pogrążyła się już w najgłębszej fazie snu, opuścił jej bok i
udał się na samotny spacer po spowitych w mroku błoniach Hogwartu.
Po
powrocie z tej nocnej wyprawy nic nie było już takie same.
Przez
następne kilka dni wydawał się on być nieco bardziej zdystansowany. Wiele razy
w ciągu dnia Hermiona przyłapywała go na byciu rozkojarzonym i nieobecnym. Nie
potrafiła zrozumieć jednak, skąd wzięła się w nim ta nagła zmiana. Nie
przypominała sobie, by kiedykolwiek wcześniej mężczyzna w ten sposób się od
niej odsuwał. Teraz jednak wydawał się być czymś notorycznie zajęty. Znikał na
długie godziny poza ich kwaterami lub zaszywał się w swoim laboratorium.
Wieczorami wracał do łóżka zmęczony, kładł się na skraju łóżka i wydawał się
momentalnie zasypiać. Nie inicjował między nimi również żadnego bliższego
kontaktu. Na jej pocałunki reagował tak namiętnie jak zazwyczaj, jednak sam
wydawał się unikać inicjowania podobnych bliższych czułości.
Hermiona postanowiła jednak dać mu trochę czasu i swobody. Była pewna, że ich związek jest silny i nie obawiała się, że oznaki te mogłyby zwiastować nadejście najgorszego. Była przekonana, że mężczyzna jest po prostu zapracowany i zmęczony obowiązkami, które kumulowały się przed odjazdem uczniów na święta. Była pewna, że gdy całe to zamieszanie ucichnie i będzie mogła z powrotem odzyskać na własność swojego ukochanego Mistrza Eliksirów.
Gdy
święta nadeszły i rozpoczęły się na dobre, Hermiona postanowiła przygotować dla
mężczyzny niespodziankę. Chciała poprzez ów miły gest podziękować mu za to,
jakim wsparciem był dla niej w rocznicę śmierci jej rodziców. Tęskniła również
za wspólnie spędzonymi wieczorami i chwilami, w których w ciszy i
ukontentowaniu czytali książki na ich ulubionej bibliotecznej kanapie. Postanowiła
przygotować dla nich wyjątkowy wieczór, w którym będą mogli zatrzymać się nieco
i odpocząć od ciągłych obowiązków i strapień. Liczyła na to, że będzie to dla
nich okazja do powrotu do normalności i odcięcia się od poprzedzającego go
okresu zmartwień i bólu.
Dziewczyna
nie wiedziała jednak, że gdy pełna zapału i nadziei przygotowywała potrawy i
dekoracje na ich wspólny wieczór, on podejmował już ostateczną decyzję, która już
niebawem rozerwać miała niczym piorun wszystko, co tak skrupulatnie i stopniowo
budowali przez ostatnie dwa lata.
***
Severus szybkim
krokiem kierował się w stronę swoich kwater. Rozświetlone różnymi kolorami
świąteczne lampki, posyłały na jego skrytą twarz, niedorzeczne kolorowe
refleksy. Na twarzy tej malował się w tym momencie wyraz determinacji i
zdecydowania.
Mężczyzna
nie chciał już dłużej ulegać zwodniczym nadziejom. Wiedział, że im szybciej
przejdzie do działania, tym mniej wątpliwości i myśli będzie go chciało przed
tym powstrzymać. Jego decyzja była ostateczna. Po przemyśleniu całej tej sprawy
i odrzuceniu wszystkich sentymentalnych przesłanek stwierdził, że jest to
jedyny sposób, w jaki będzie mógł uchronić swoją ukochaną przed niechybną
zgubę, która spadać na nią będzie z każdym kolejnym dniem, spędzonym w jego towarzystwie.
Nie mógł już
dłużej łudzić się, że jego przeszłość zamknięta została w niepamięci. Ostatnie
wydarzenia dały mu niezaprzeczalny dowód na to, że prześladować go ona będzie
aż do ostatnich dni jego życia, przynosząc ból i cierpienie osobom, które
odważyły się zbliżyć do niego i przywiązać. Nie potrafił skazać Hermiony na
taki los. Zagrożenia były tu zbyt wielkie, a on nie zamierzał ciągnąć jej wraz
ze sobą na dno.
Wydarzenia
z ostatniego tygodnia dały mu pewność. Były ostatnim ogniwem, które pchnęło go
do podjęcia decyzji. Z chwilą, gdy ujrzał ją zapłakaną i pogrążoną w rozpaczy,
wiedział, że nie może dłużej żyć z nią wiedząc, że cierpienie to ściągnął na
nią właśnie on. Nie potrafił również dłużej oszukiwać się, że jest to ostatnia taka
sytuacja i że już nigdy więcej nie dopuści, by stało się w jej życiu coś
podobnego. Był wręcz pewien, że jeśli rzeczywiście do skutku doprowadziłby on
swoje postanowienie o poślubieniu Hermiony i założeniu z nią rodziny, stałaby
się ona jedynie obiektem ataków i niechęci większej części magicznego
społeczeństwa. Gdy tyko niedobitki popleczników Czarnego Pana dowiedziałyby się
o tym, ile tak naprawdę ów młoda kobieta dla niego znaczy, stała by się
automatycznie pierwszym celem, na którym mogliby oni mścić się za jego dawne
błędy.
Mężczyzna
wiedział, że nie może narażać jej w ten sposób. Wiedział jednak również, że ona
nigdy nie zgodziłaby się z jego punktem widzenia. Pamiętał, jak przez tak długi
czas próbowała wmówić mu, że zbyt wiele win bierze na siebie i za bardzo obwinia
się za dawne grzechy. Miał przed oczami, jak jeszcze tydzień temu sama
próbowała wziąć na siebie jego własne błędy, sobie przypisując winę za zaniedbanie
i nie obronienie własnym rodziców.
Severus
wiedział, jak wielkie serce miała Hermiona, ale dopiero te kilka dni wcześniej
zrozumiał, jak odbijać się to mogło na niej samej. Zaczął podejrzewać, że im
bardziej przywiązuje się ona do niego, tym więcej jego własnych win zaczyna
przypisywać sobie. Nie mógł pogodzić się z tym, ile w jego opinii cierpienia przyniósł
jej związek z nim. Przerażała go myśl, jak wielkie piętno musiało to wszystko na
niej odciskać. Bał się, że w miarę zacieśniania się ich wzajemnych więzi,
Hermiona utraci siebie i wszelką radość, którą od samego początku wnosiła do ich
związku. Obawiał się, że zniszczy ją tak, jak jego samego ból i cierpienie
zniszczyły jego samego w młodości.
Postanowił raz na zawsze uwolnić ją od całego tego ciężaru… Wiedział jednak, że gdyby tylko wyznał kobiecie prawdę, ta swoimi słodkimi i pełnymi nadziei słowami byłaby w stanie odwieść go od podjęcia tej, jego zdaniem jedynej słusznej, decyzji. Był pewien, że po skonfrontowaniu swoich obaw z nią, uzyskałby jedynie zaprzeczenia i zapewnienia o miłości oraz wierze w lepszą przyszłość.
Postanowił
załatwić tę sprawę w inny sposób. Musiał uciec się do kłamstwa, które mimo jego
dwudziestoletniego doświadczenia w służeniu dwóm panom, miało okazać się
najtrudniejszym oszustwem w jego życiu.
Gdy doszedł do drzwi swoich kwater, przybrał na twarz tak dobrze wszystkim znaną maskę obojętności i niechęci. Wzdrygnął się nieco, czując obrzydzenie do siebie i tego, co zamierzał już za moment zrobić. Odrzucił jednak szybko wszystkie podobne myśli i przygotował się do swojego następnego kroku. Nie chcąc odwlekać tego ani chwili dłużej, chwycił za klamkę i pchnął wrota do wewnątrz.
Gdy tylko
wszedł do pomieszczenia, poczuł zapach jego ulubionej potrawy. Na ten zapach,
jego spięty żołądek ścisnął się jeszcze bardziej. Rozejrzał się po
pomieszczeniu i już po chwili dostrzegł swoja partnerkę, która na dźwięk
otwieranych drzwi odwróciła się w jego kierunku. Dostrzegłszy go w progu,
posłała mu na powitanie ciepły uśmiech - Na widok tego i jej otwartej
szczęśliwej postawy Severus poczuł, jak żal i tęsknota niczym strzała rozdziera
jego serce. Chcąc zatrzymać resztki samozaparcia, spiął się jeszcze bardziej i
przygotował na to, co miał zamiar zaraz zrobić.
Dziwiąc
się jego dziwnemu zachowaniu, Hermiona podeszła do niego i położyła mu łagodnie
dłoń na ramieniu - jej delikatny dotyk parzył go.
- Severusie? - Jej niepewny cichy głos sprawił, że mężczyźnie niemalże zakręciło się w głowie.
Z każdą
chwilą, z każdym jej uśmiechem, przeradzającym się w grymas zdezorientowania i
bólu, jego serce zapadało się coraz głębiej. On mimo wszystko ciągnął dalej
całą tę farsę, nawet na chwilę nie zatrzymując się i nie dając po sobie poznać,
jakie emocje kierują nim tam naprawdę. Gdy poprosiła go, by spojrzał jej w
oczy, na początku nie był w stanie tego zrobić. Bał się, że gdy tylko ich
spojrzenia się spotkają, wyczyta z jego oczu całą prawdę i udaremni wszystkie
jego starania. Po chwili jednak zebrał się w sobie i skierował swój wzrok w jej
kierunku, z całej siły starając się zachować na twarzy chłód i wypracowaną
maskę.
Wpatrywali się w siebie tak przez chwilę w całkowitej ciszy. W końcu Severus zadecydował, że przyszedł czas na ostateczną próbę. Wiedział, że uda mu się teraz, albo nigdy. Wziął głęboki oddech i wypowiedział słowa, które zapoczątkować miały ciąg zdarzeń, który później określać musiał mianem najgorszego błędu w swoim życiu. Wypowiadając je, Severus sam nie mógł uwierzyć, że faktycznie wypłynęły one z jego ust. Wzdrygał się mówiąc je i pragnął, by mógł od razu cofnąć je i wymazać z jej pamięci.
Gdy
skończył, jej twarz wyrażała zdziwienie i niezrozumienie. Już po chwili zaczęła
jednak wypierać jego słowa i podważać je. Kobieta wydawała się podejrzewać, że
nie były one szczere i wynikały z jednego z wielu natrętnych napadów wyrzutów
sumienia. Severus spanikował lekko bojąc się, by prawda nie wyszła teraz na
jaw. Chcąc ukryć to, że w swoich podejrzeniach Hermiona ma całkowitą rację, postanowił
spróbować przekonać ją kolejny raz.
Chcąc wmówić
ją, że naprawdę wierzy w słowa, które wypowiada, Severus zaczął brnąć w swoich
kłamstwach jeszcze głębiej. Z każda kolejną chwilą czuł coraz większą
desperację i determinację, by jak najszybciej skończyć całą tę szopkę. Ta
panika doprowadziła do tego, że z jego ust zaczęły płynąć coraz to mocniejsze
słowa i fałszywe zapewnienia.
Ona jednak była uparta i nie dawała za wygraną. Severus wiedział, że nie odejdzie, puki nie poda jej wystarczającego powodu. Coraz większe obawy i strach przed wykryciem zachwiały jego samokontrolą.
- Czy ty
nie rozumiesz Granger, że nie mam ci już nic do zaoferowania?!
Nim
zdołał z powrotem opanować swoje emocje, było już za późno. Hermiona dostrzegła
w jego oczach cierpienie i odłamki prawdy. Severus wiedział, że jeśli nie powie
teraz czegoś naprawdę przekonującego, kobieta rozgryzie jego plan i powstrzyma
go przed wywalczeniem dla niej samej lepszej przyszłości. Severus wiedział, co
musiał powiedzieć. Brzydził się słowami, które zaraz miały wypłynąć z jego ust,
ale ów silne poczucie, że walczy za jedyną słuszną sprawę, popchnęła go do
działania.
I stało
się. Nie zdążył nawet zakończyć swojej wypowiedzi, gdy Hermiona przerwała mu
pełnym bólu głosem. Gdy jej słowa doszły do jego uszu, Severus wiedział, że z
tym właśnie momentem nadszedł ich definitywny koniec. W tej właśnie chwili
odstraszył ją na dobre.
Jej krzyk
miał być ostatnim słowem, jakie usłyszeć miał przez bardzo wiele miesięcy.
Tak
właśnie zakończyć się miały te cudowne dwa lata. Wychodząc z ich komnat,
Hermiona nawet na niego nie spojrzała. Odwróciła się na pięcie i wyszła z
podniesioną głową. Podczas, gdy ona zbliżała się do drzwi, nie mogła nawet
podejrzewać, jaki widok rozciągał się tuż za jej plecami. Wbrew temu, czego
mogłaby się spodziewać, mężczyzna, znajdujący się za nią, wpatrywał się w nią w sposób, który zdradziłby w mgnieniu
oka, jak naprawdę czuł się w tym momencie.
Gdy
dotarło do niego, że jest to naprawdę definitywny i ostateczny koniec, nie mógł
dłużej utrzymać pozorów obojętności. Na jego twarzy wyraźnie wymalowane były
rozpacz i ból. Wcześniej utrzymywana maska opadła i ukazała, skryte pod nią
rozszalałe emocje.
Ona
jednak nie odwróciła się. Odeszła i zatrzasnęła za sobą drzwi, pozostawiając go
w pomieszczeniu całkowicie samego.
-----------------------------------------
Hejka
Rozdział pojawił się niestety później, niż to planowałam, ale i tak cieszę się, że udało mi się zdążyć z dostarczeniem go przed końcem tygodnia. Na swoje usprawiedliwinie mogę powiedzieć, że jest on najdłuższym rozdziałem, jaki kiedykolwiek stworzyłam i jest ponad dwukrotnie dłuższy od rozdziału standardowego🤩 Jest to druga z trzech najważniejszych części i chciałam tu jak najlepiej zamknąć cały aspekt przeszłości Severusa i Hermiony. Myślę, że warto przypomnieć sobie podczas jego czytania również rozstanie z perspektywy Hermiony, które jest bardziej szczegółowe i do którego ten fragment jest jedynie uzupełnieniem. Link podam 👉tutaj👈.
Ważna informacja - Podczas wakacji nie jestem w stanie trzymać się swojego pisarskiego grafiku i nie jestem w stanie obiecać wam, że rozdziały pojawiać się będą co tydzień. Będę oczywiście starała się publikować jak najczęściej, ale nie będzie to na pewno równie regularne. Mogę obiecać, że gdy tylko będę wiedziała mniej więcej kiedy rozdział będzie gotowy, umieszcze o tym informację w zakładce z boku💗
Hej! 💕
OdpowiedzUsuńWidziałam, że wstawiłaś rozdział, ale czekałam tylko jak złapię chwilę oddechu. Cały weekend był pod hasłem sprzątania i organizacji rzeczy przed wyprowadzką. Teraz czekam już na zdanie mieszkania i właśnie znalazłam chwile by usiąść i przeczytać nowy rozdział 😌
Dobra, koniec tego gadania mojego, przejdźmy do najważniejszej kwestii. Rozdziału 💕 Jejku, ale trzymałaś mnie w napięciu przez cały rozdział. Był on zdecydowanie emocjonujący! Czułam ten ból Severusa z podjętej decyzji. I poczucie winy, że nie ochronił jej rodziców. Rozumiem decyzje, która podjął, zrobił to by chociaż ją teraz ochronić, chociaż nie zagrał tego uczucie😞😏 U mnie Hermiona też podjęła taka decyzje by uratować Severusa, dlatego pojawiło się u mnie Obliviate, by tylko zapewnić mu bezpieczeństwo 😞
Chociaż z drugiej strony poddał się za szybko. Planował zaręczyny, założenie rodziny z nią, a jednak demony przeszłości wygrały tym razem 😪
Aby rozluźnić lekko atmosferę przy tym rozdziale, który bądź co bądź był ciężki i trudny, (tyle emocji Severusa, taka ciężka decyzja podjęta), możemy umówić Severusa na wizytę u Uzdrowiciela Malfoya 😌❤️ postaramy się wspólnie zaleczyć rany przeszłości 🤔 oczywiście wszystko w formie żartu 😌
Jak wcześniej wspomniałam rozdział wyszedł Ci bardzo emocjonujący. Był również długi, było wiele opisów, ale to mi nie przeszkadzało, bo wszystko czytało się naprawdę płynnie i szybko 😌
Z każdym rozdziałem idzie Ci coraz lepiej! Nie przestawaj! 💕🔥
Życzę Ci udanych wakacji! Nie zapomnij o sobie i wypocznij trochę, złap pozytywna energię i siłę do dalszej pracy, a my tu spokojnie poczekamy 😘😌
Ściskam,
Jazz ❤️
Hejka🥰
UsuńRozdział ten muszę przyznać nie był najłatwiejszy do napisania. Od dawna wiedziałam już co chciałam w nim zawrzeć, ale o wiele trudniej było mi ubrać w słowa emocje i myśli, które doprowadziły Severusa do podjęcia wtedy takiej decyzji.🤔 Poprzez wszystkie te opisy chciałam w pewien sposób pokazać cykl myślowy i sposób, w jaki z tak małych niekiedy przesłanek, zdołał wynieść tak błędne i ostateczne wnioski😞.
Chciałam pokazać tu również to, że jego myślenie było błędne już u podstaw. Zbudowane na obwinianiu się za rzeczy, którym tak naprawdę nie mógł zapobiec, filary całego tego zamieszania, pogrążały go stopniowo i nie pozostawiały nadziei na wycofanie się i spojrzenie na całą tę sprawę obiektywnie🙄😪
Myślę że wizyta u uzdrowiciela Malfoya przydałaby mu się tutaj bardziej niż komukolwiek innemu😂. Może on byłyby w stanie przemówić mu do rozsądku i uświadomić jak bardzo się mylił. Na szczęście wszystko wskazuje na to, że Severus powoli dojrzewa do tego, by samemu zmierzyć się z prawdą i przyznać, że wciąż chce zawalczyć o Hermionę i ich dawną miłość
Już w następnym rozdziale odbędzie się spotkanie na które tak długo tutaj wszyscy czekamy. Jestem bardzo ciekawa jak na nie zareagujesz, ale mam nadzieje że mimo tego jak planuję poprowadzić po nim całą te akcję, nie postanowisz wcześniej dopaść mnie z Avadą😂 Zacznę pisać go już w tym tygodniu, ale nie wiem na kiedy będzie gotowy. Chcę by był on dopracowany.
Również życzę Ci udanych wakacji dużo wypoczynku i jeśli tylko będziesz chciała coś w nie pisać, dużo weny twórczej i czasu na pisanie😘💗
Ściskam🤩
Hej kochana! 🌸
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku 😘 Cierpliwie czekam na Twój powrót. Mam nadzieję, że wrócisz prędko do nas 🙏💕 Tęskno mi za Twoim opowiadaniem. W głębi ducha liczę, że nie opuściłaś nas na zawsze 🙏
Przesyłam Ci dużo weny, siły i czasu na pisanie 💜💜
Gdybyś potrzebowała jakiejkolwiek pomocy, wiesz, gdzie mnie znaleźć 😇
Twoja Jazz ❤
Hejka Kochana Xmariexa ! Dowiedziałam się o Tobie od Jazz jestem narazie na 4 rozdziale i zaczyna mnie to mocno wciągać xD
OdpowiedzUsuńMam pytanko czy będzie to kontynuowane jeśli nie to wysyłajcie mnie Św. Munga z najpotężniejszą depresją w magicznym świecie xD
rozdziały cudo...........kontynuacja będzie???
całuski A.P ogl mój nickname to ania pieguska xDDDD będę podpisywać się A.P okej?
ściskam gorąco