Następny
dzień przywitał świat w wyjątkowo chłodny i szorstki sposób. Nim słońce zdołało
choćby do połowy wychylić się zza horyzontu, nisko zawieszone nad ziemią chmury,
już zasłoniły jego jasną poświatę, zatrzymując tym samym miejski krajobraz w
nieprzyjemnym półmroku.
Mimo, że
z początku mogłoby wydawać się to dziwne i niedorzeczne, pogoda ta zdawała się
w pewien sposób zapowiadać dalsze wydarzenia i nastrajać atmosferę pod
zbliżające się wielkie konfrontacje i kolejne porcje ludzkich tragedii.
Promienie jasnego światła, które nikły za poranną mgłą i chmurami, przypominały
iskry nadziei, które już niebawem po raz kolejny zgaszone być miały w duszy
pewnego mrocznego czarnowłosego mężczyzny. Krople deszczu, spływające z wolna
po szybie magicznego szpitalnego okna, toczyły się w dół niczym łzy, które już
niebawem zagościć miały na twarzy kobiety, leżącej spokojnie na posłaniu
zaledwie kilka kroków dalej.
Postronny
obserwator mógłby zapytać: Czy jednak to wszystko musiało się tak potoczyć? Czy
porażka ta przesądzona była z góry? Czy nie dało się rozegrać całej tej
sytuacji inaczej?
Osoby, które
znały jednak wszystkie aspekty tej sprawy, zapytać powinny raczej: Czy choć
przez chwilę wizja tak szybkiego szczęśliwego zakończenia mogła być brana pod
uwagę? Czy było w ogóle możliwym, by za sprawą jednego tylko spotkanie
wszystkie bariery, stopniowo budowane pomiędzy nimi od wielu miesięcy, mogły
zostać zniesione i puszczone w niepamięć?
Odpowiedzi
na te pytania Severus i Hermiona mieli nigdy już nie poznać. Dzień ten do
końca ich żyć pozostać miał zarówno czymś, o czym najchętniej woleliby
zapomnieć, jak również tym, co później okazać się miało pierwszym krokiem na
długiej i trudnej drodze do lepszego jutra.
***
Hermiona
nie spała tej nocy niemalże wcale. Od chwili, gdy w środku nocy obudził ją
odgłos zatrzaskiwanych drzwi, nie była już w stanie ponownie zasnąć.
Niezależnie od tego, jak bardzo starała się wyciszyć i uspokoić, jej umysł co
chwila zalewał ją falami coraz to nowszych wspomnień myśli i obaw. Będąc pod
takim nieustannym ostrzałem, dziewczyna nie miała szans na zaznanie
upragnionego wypoczynku. Po jakimś czasie pogodziła się z tym, że jest za
słaba, by dalej walczyć i całkowicie przestała się opierać.
Zebrała resztki
swojej wątłej siły i podniosła się do pozycji siedzącej. Rozejrzała się po
pokoju i zauważyła, że tym razem znajdowała się w nim całkiem sama. Szybko
doszła do wniosku, że przyjaciółka musiała wcześniej opuścić jej bok i udać się
na spoczynek do własnego mieszkania. Na tą myśl odetchnęła, czując lekką ulgę z
powodu tego, że będzie mogła jeszcze przez jakiś czas pobyć w samotności i
zastanowić się nad paroma sprawami.
Chciała
ostatni raz przemyśleć to, jak zamierza zachować się podczas rozmowy ze swoim
dawnym ukochanym. Chciała zastanowić się nad tym jeszcze raz i rada była z
tego, że i tym razem nikt nie będzie mógł jej w tym przeszkodzić. Poprawiła
sobie poduszkę pod plecami i oparła się o nią. Wzięła głęboki, uspokajający
wdech i powoli przymknęła powieki.
Gdy jej
wzrok został już na dobre uśpiony, uaktywniły się jej pozostałe zmysły. Przed
oczami wyobraźni stanęła jej postać Severusa. Mężczyzna stał przed nią i
wpatrywał się w nią swoim nieprzeniknionym ciemnym spojrzeniem. Jego piękne
czarne oczy utkwione były w niej i uważnie ją obserwowały.
Było to
doświadczenie tak dziwne i emocjonalne, że dziewczyna poczuła, jak lekki
dreszcz przebiegł po całym jej ciele. Mimo, że dobrze wiedziała, że jest on
jedynie wytworem jej wyobraźni, poczuła się tak, jakby rzeczywiście znajdował
się on kilka kroków od niej i obserwował bacznie, nie zdradzając swoją postawą
żadnych emocji lub zamiarów. Poczuła bardzo silne uczucie deja vu, gdy
dostrzegła, jak pozbawione wyrazu były w tej chwili jego oczy. Miała wrażenie,
że i tym razem odbija się od muru, który mężczyzna wybudował wokół siebie
tamtego feralnego dnia.
Hermiona zaczęła
lekko panikować. Nawet we własnej głowie nie była w stanie znieść tego widoku.
Patrzenie w te skryte oczy, napawało ją bólem i poczuciem bezsilności. Chciała
rzucić się na niego i krzyczeć tak głośno, by i jego, zabarykadowane za maską
obojętności, serce, usłyszało jej wołanie. Chciała, by choć raz naprawdę
spojrzał na nią i wyjaśnił jej, dlaczego to wszystko musiało się tak skończyć.
Nie
minęło wiele czasu, nim poczuła, jak zaczyna kręcić jej się w głowie i ogarnia
ją słabość. Otworzyła oczy i poczęła oddychać głębiej, chcąc zaczerpnąć nieco więcej
tlenu i uspokoić się. Obsunęła się mimowolnie po swojej poduszce i poczuła, jak
ogarnia ją nieprzejednana fizyczna niemoc. Miała wrażenie, że każdy nawet
najmniejszy ruch kosztuje ją ogromne pokłady wysiłku i siły. Czuła się tak,
jakby zakleszczone wokół niej niewidzialne sidła, stopniowo zaciskały się wokół
jej ciała i po trochu wysysały z niej wszelką moc oraz chęć do dalszej walki. Zdrowy
rozsądek zbeształ ją za to, że pozwoliła swojej nieokiełznanej wyobraźni na
rozgrywanie w głowie podobnych sentymentalnych scenek. Praktyczny umysł mówił
jej, że w ten sposób traci jedynie cenny czas i oddala się od sedna sprawy.
Przez
długi czas nie była jednak w stanie skierować swoich myśli w innym kierunku. Jego
postać, pozostająca nieustannie gdzieś w tyle jej podświadomości, prześladowała
ją i rozpraszała. Gdyby wciąż było tego mało, Hermiona mogła wręcz przysiąc, że
w tym momencie poczuła, jakby lekki zapach pergaminu i eliksirowych oparów, zaczął
unosić się w powietrzu. Woń, którą tak dobrze znała i kochała, zdawała się cisnąć
do jej nosa i zwodzić niczym narkotyk wszystkie jej zmysły.
Obserwacja
ta była dla niej niezmiernie frustrująca. Dodała jej jedynie kolejnego dowodu
na to, że przez chorobę i psychiczne zmęczenie zaczynała całkowicie tracić
kontrolę nad swoim ciałem i umysłem. Miała tego wszystkiego dość i chwilami
marzyła, by to wszystko już się skończyło, by doktor Merhover po prostu uśpiła
ją jeszcze tej nocy i oszczędziła jej kolejnych godzin, które przynieść jej
miały jedynie dalsze wyczerpanie i ból.
To jednak
nie wchodziło w grę. Była już o krok od wypełnienia swojego ostatniego, a zarazem
najważniejszego zadania. Wiedziała, że jest już za późno, by mogła się z niego
wycofać. Nie mogła i mimo wszystko nie chciała się teraz poddawać. Wiedziała,
że jest to jedyne dobre rozwiązanie i możliwe, że ostatnia szansa na to, by
przyznać się do krzywdy, jaką bez jego wiedzy, zadawała swojemu dawnemu
partnerowi od wielu tygodni.
Ponad
wszystkim tym miała również świadomość tego, że na szali, którą dzierży w
dłoniach, ważą się teraz losy nie tylko jej, ale również dwóch innych osób. Wiedziała,
że to właśnie od jej decyzji i słów zależeć będzie to, jaki kierunek obiorą
dalej życia każdego z nich.
Podczas
ostatniej ich rozmowy profesor Merhover była z nią całkowicie szczera. Hermiona
nie miała od tamtej chwili już żadnych złudzeń co do tego, na co tak właściwie
się porwała. Szanse na to, że przeżyje były zdecydowanie niższe, niżby mogła
sobie tego życzyć. Wiedziała, że gdyby jej najgorsze obawy się spełniły,
zostawiłaby tu na ziemi bezbronną małą kruszynkę, która pozostałaby sama,
skazana na niepewną dobroć ludzką i łaskawość losu. Kobieta nie mogła do tego
dopuścić. Jej priorytetem ponad wszystkimi własnymi celami i nadziejami było
teraz zapewnienie swojemu dziecku bezpieczeństwa i upewnienie się, że nawet,
jeśli jej samej zabraknie, jej maleństwo dorastać będzie w szczęściu i
otoczeniu ludzi, którzy kochać je będą równie mocno co ona.
Jako, że
Severus był ojcem dziecka, Hermiona właśnie do niego pierwszego musiała i
chciała się zwrócić. Podczas ich nadchodzącej rozmowy to właśnie na tę sprawę
chciała położyć szczególny nacisk. Wszystko, co chciała mu powiedzieć, miało
dotyczyć ściśle tego tematu. Taktyka ta obrana została przez nią całkowicie
umyślnie. Nie chciała już na pierwszym spotkaniu obrzucać go swoimi wyrzutami i
uczuciami, które nadal do niego żywiła. Nie chciała przestraszyć go i wpędzić w
błędne przekonanie, że jest on jej coś winien i że mogłaby oczekiwać od niego,
by w związku z całą tą sprawą wrócił do niej i obiecał coś, czego potem po
czasie mógłby żałować.
Nie
chciała wpędzać go w poczucie winy i niepotrzebnie wyolbrzymiać swoje
cierpienie. Nie zamierzała robić z siebie męczennicy i wzdrygała się na myśl o
tym, że mogłaby jedynie wzbudzić tym jego litość. Zamierzała przedstawić mu
wszystko czarno na białym tak, jak było naprawdę. Planowała bacznie obserwować,
jak zareaguje on na jej słowa. To właśnie od jego reakcji zależeć miało to,
jaki temat będzie mogła poruszyć w następnej kolejności.
Zamierzała
za wszelką cenę unikać jednak wracania do przeszłości. Chciała omijać również z
daleka tematy, które mogłyby skutkować składaniem przez mężczyznę
nieprzemyślanych i sprowadzających płochą nadzieję, obietnic. Nie potrzebowała
ich teraz i nie chciała. Tylko jedne słowa pragnęła usłyszeć z jego ust. Chciała
otrzymać od niego zapewnienie, że niezależnie od tego, co ich samych podzieliło,
nie wyrzeknie się ich dziecka i zgodzi się ofiarować mu dom, w którym będzie
ono mogło rozwijać się i dorastać. Chciała, by obiecał jej, że będzie kochał
ich maleństwo i nie pozwoli, by stała się mu jakakolwiek krzywda.
Jej
macierzyński instynkt ukontentowany był takim planem działania, w głębi jej wrażliwego
i wciąż kochającego go serca, Hermiona wiedziała, że skrycie nadal liczyła na
to, że Severus naprawdę przejmie się stanem jej samej i odnajdzie w głębi duszy
resztki dawnego przywiązania lub nawet uczucia. Mimo tego, że rozsądek starał
się odciągać ją od podobnych myśli, w chwilach, w których wyobrażała sobie ich
nadchodzące spotkanie, przed oczami wciąż mimowolnie pojawiał jej się obraz ich
dwojga, zamkniętych w swoich objęciach i wyznających sobie, wciąż żywą w ich
sercach, miłość.
Były to
jednak fantazje. Fantazje, do których spełnienia jej rozsądek i sceptyczny
umysł nie miał zamiaru tego dnia dopuścić.
***
Panna
Granger nie była jedyną osobą, która noc tę spędziła na walce z wewnętrznymi
demonami i cieniami przeszłości. Podczas gdy zamknięta w swoim małego pokoiku,
opracowywała szczegółowy plan, ich zbliżającego się spotkania, kilka metrów
dalej na ciemnym szpitalnym korytarzu, pogrążony w zamyśleniu, siedział jej
dawny ukochany.
Podobnie jak
ona, nie mógł on zaznać tej nocy ani chwili odpoczynku. On również próbował jak
najlepiej przygotować się do rozmowy, którą już z samego rana miał z nią
przeprowadzić. Był jednak nieco zdezorientowany. Nie wiedział dokładnie, co
kobieta chciała mu przekazać i jakiego postępowania od niego oczekiwała. W
głowie jego co chwila pojawiały się nowe pytania i niewiadome, bez których
znajomości, mógł jedynie błądzić wśród domysłów i przypuszczeń.
Siedząc
tak bezczynnie i czekając na to, co przyniesie mu poranek, nie mógł pozbyć się
niepokoju i obaw, które zagnieździły się w jego sercu. Zachodził w głowę, co
mogło być przyczyną tego, że Hermiona trafiła do szpitala. Nie mógł wręcz
usiedzieć w miejscu. Miał trudności ze zniesieniem podobnej bierności, ale
wiedział, że o takiej godzinie nie będzie mógł nic już wskórać. Zdrowy rozsadek
trzymał go w ryzach i starał się powstrzymywać go przed podejmowaniem
jakimkolwiek impulsywnych decyzji.
Jego
serce żądało jednak odpowiedzi i domagało się jak najszybszych wyjaśnień. Nie
chciało słuchać praktycznych mądrości umysłu i całe wręcz rwało się do
działania. Kusiło go, by choć raz porzucił te chłodne i rzeczowe podejście,
ruszył do niej i pokazał jej, jak bardzo wciąż mu na niej zależy. Ta drobna
emocjonalna część jego duszy zmęczona była dawnymi kłamstwami i pragnęła pozbyć
się ich raz na zawsze. Chciała, by Hermiona zrozumiała, co tak naprawdę
skłoniło go do odrzucenia jej i podjęcia tak bolesnej dla nich obojga decyzji.
Gdy tylko
myśli Severusa skierowały się na ten tor, mężczyzna spiął się i jeszcze
bardziej sposępniał. Wspomnienia z dnia, w którym w tak bolesny sposób
doprowadził do rozpadu ich związku, nie były zdecydowania tymi, na których
oglądanie pozwalał sobie często. Za każdym razem, gdy wracał myślami do tamtego
feralnego dnia, rodził się w nim ogromny żal i złość. Przy każdej takiej okazji
zalewały go wątpliwości i wyrzuty sumienia. Zaczynał kwestionować słuszność
swoich wcześniejszych osądów i dostrzegać to, jak bardzo mylić się mógł w
ocenie całej tej sytuacji.
To, że
teraz znajdował się tutaj pod szpitalną salą, w której o odzyskanie zdrowia
walczyła jego niedoszła narzeczona, jedynie potwierdzało słuszność tych
wątpliwości i to, jak wielki błąd tamtego dnia popełnił.
To
wszystko nie miało się tak potoczyć. Byłem pewien, że tylko w ten sposób będę w
stanie zapewnić jej bezpieczeństwo…
Czy
możliwym jest by to, co miało chronić ją i osłaniać, ściągnęło na nią jedynie
więcej krzywd i bólu?
Severus
pochylił się lekko na swoim krześle i ukrył twarz w dłoniach. Czuł się
przytłoczony całą tą sytuacją. Miał wrażenie, że ciężar odpowiedzialności za
krzywdę Hermiony zaczyna przygniatać go i dusić. Przed oczami wyobraźni stanęła
mu znów jej postać. Była jednak inna niż ta, którą zazwyczaj z tęsknotą
wyobrażał sobie w samotności. Tym razem widział ją taką, jaką była wtedy. Po
raz kolejny patrzył w te piękne oczy i dostrzegał, jak z każdym jego słowem
nadzieja ulatuje z nich i znika.
Severus wiedział,
co nastąpi dalej. Odetchnął głębiej i pozwolił, by jego umysł pogrążył się w
seansie, który zaczął po raz kolejny rozgrywać się w jego wyobraźni.
…
Był
dwudziesty szósty grudnia 1999 roku…
Drobna informacja na koniec tego rozdziału:
W tym momencie dochodzimy do momentu, na który wszyscy tak niecierpliwie tu czekamy. Rozdział 25 jest pierwszym z trzech części, które składać się będa na cały ten właściwy element. Na początku chciałam, by wszystko to znalazło się tutaj za jednym razem, jednak wyszła mi zdecydowanie za duża ilość słów i nie byłam w stanie poradzić sobie z takim wielkim smokiem w jeden tydzień. Po przemyśleniu tego stwierdziłam, że jest to jedyny logiczny sposób na podzielenie tego wszystkiego i nie jestem w stanie przekazać tu tego inaczej.
Wstęp na początku rozdziału jest zapowiedzią, odnoszącą się do wszystkich trzech części i zacznie mieć on sens dopiero, gdy na bloga trafią pozostałe dwie. Może on jednak dać nieco większy wgląd w to, jak wyglądać będzie najbliższa przyszłość naszych bohaterów.
Ostatnia notka, specjalnie do osoby, której obiecałam poprawę i mniej zakończeń w stylu przerywanych filmów z polsatu - wiem że poległam, ale postaram się popracować nad tym, gdy akcja nieco się uspokoi i ten trzyczęściowy główny wątek zostanie zakończony🤦🏻♀️😂
Dzień dobry! ♥
OdpowiedzUsuńDzisiejsza sobota jest chyba dniem na nadrabianie zaległości na innych blogach. Zjawiam się więc i u Ciebie! Dobrze, że siedzę przy zasłoniętych oknach i wodą pod ręką, inaczej byłoby ciężko skupić się nawet na moment 🥵
Niezmiernie się cieszę, wiedząc, że dzień ich spotkania zbliża się wielkimi krokami. Będzie on już praktycznie już! 🙈 Tyle kazałaś nam na niego czekać, ale wiem, że było warto. Strasznie jestem ciekawa kolejnych dwóch części, co takiego tam się wydarzy. Po cichu liczę, że rozmowa, którą przeprowadzą, nie będzie trwać kilka minut, że doktor Merhover nie zdecyduje, że to już czas 🥺 Mam nadzieję, że Hermiona i Seveus będą mogli poświęcić sobie wystarczająco dużo czasu. Liczę również, że Hermiona zbierze w sobie całą siłę i powie Severusowi o wszystkim, że nie będzie starała się niczego ukrywać 💕
Trzymam kciuki za ostatnie egzaminy, które pewnie jeszcze Ciebie czekają 🍀 a ja spokojnie czekam na ciąg dalszy. Podsyłam jeszcze dużo weny i czasu na pisanie 😍
Chyba mogę w końcu powiedzieć, że już niedługo pojawi się u mnie nowy rozdział. Zapewne opublikuję go jeszcze dziś 🙈 Gdybyś miała tylko czas i ochotę to serdecznie zapraszam. Tylko ostrzegam, wynagradzając tak długi czas oczekiwania, postarałam się i stworzyłam rozdział, który ma aż 19 stron… Mam nadzieję, że taka obszerna liczba stron nie przerazi Cię 😅💕
Całuję,
Jazz ♥
Hejka💖
UsuńBardzo się cieszę, że udało Ci się do mnie dzisiaj wpaść. Te temperatury i pogoda mi również zaczynają doskwierać. Rozdział 25 sama pisałam praktycznie z wiatrakiem, wiejącym mi prostu w twarz i szklanką wody z lodem pod ręką.🌞
Ja również nie mogę doczekać się następnych dwóch części. Podobnie jak wam, sama kazałam sobie na to długo czekać, chcąc jak najlepiej zbudować tło i wyjaśnienie dla całej tej sytuacji. Mega cieszę się na to, że mogę w końcu wziąć się za ich opisywanie ich pierwszego po tak długim czasie spotkania💕. Może nie będzie jeszcze cukierkowo, ale nie będzie to w niczym przeszkadzać temu, by w swoim czasie mogły się takie sceny pojawić💜
Jako, że wszystkie naukowe aspekty i obowiązki mam już w tym roku zaliczone, zyskam teraz więcej czasu na pisanie, co bardzo mnie cieszy.
Jak chodzi o profesor Merhover i jej pragnienie jak najszybszego uśpienia Hermiony... Jeśli będzie ona chciała przerwać ich rozmowę obiecuję, że sama stanę tam przed drzwiami i unieszkodliwię jej zamiary😁😂.
Nie mogę się doczekać nowego rozdziału na twoim blogu. Tak długo czekałam, ale już podejrzewam, że było warto. Mega podziwiam za tę potężną liczbę 19 stron. Owszem, przeraża mnie ona jako autorkę, ale jest niczym ambrozją dla mnie jako czytelniczki😂 Zerknęłam właśnie i jako, że widzę że już wleciał, idę od razu czytać. Do zobaczenia za chwilę u ciebie.
Ściskam💕