czwartek, 17 czerwca 2021

Niewidzialne Bariery - Rozdział 25

Następny dzień przywitał świat w wyjątkowo chłodny i szorstki sposób. Nim słońce zdołało choćby do połowy wychylić się zza horyzontu, nisko zawieszone nad ziemią chmury, już zasłoniły jego jasną poświatę, zatrzymując tym samym miejski krajobraz w nieprzyjemnym półmroku.

Mimo, że z początku mogłoby wydawać się to dziwne i niedorzeczne, pogoda ta zdawała się w pewien sposób zapowiadać dalsze wydarzenia i nastrajać atmosferę pod zbliżające się wielkie konfrontacje i kolejne porcje ludzkich tragedii. Promienie jasnego światła, które nikły za poranną mgłą i chmurami, przypominały iskry nadziei, które już niebawem po raz kolejny zgaszone być miały w duszy pewnego mrocznego czarnowłosego mężczyzny. Krople deszczu, spływające z wolna po szybie magicznego szpitalnego okna, toczyły się w dół niczym łzy, które już niebawem zagościć miały na twarzy kobiety, leżącej spokojnie na posłaniu zaledwie kilka kroków dalej.

Postronny obserwator mógłby zapytać: Czy jednak to wszystko musiało się tak potoczyć? Czy porażka ta przesądzona była z góry? Czy nie dało się rozegrać całej tej sytuacji inaczej?

Osoby, które znały jednak wszystkie aspekty tej sprawy, zapytać powinny raczej: Czy choć przez chwilę wizja tak szybkiego szczęśliwego zakończenia mogła być brana pod uwagę? Czy było w ogóle możliwym, by za sprawą jednego tylko spotkanie wszystkie bariery, stopniowo budowane pomiędzy nimi od wielu miesięcy, mogły zostać zniesione i puszczone w niepamięć?

Odpowiedzi na te pytania Severus i Hermiona mieli nigdy już nie poznać. Dzień ten do końca ich żyć pozostać miał zarówno czymś, o czym najchętniej woleliby zapomnieć, jak również tym, co później okazać się miało pierwszym krokiem na długiej i trudnej drodze do lepszego jutra.

***

Hermiona nie spała tej nocy niemalże wcale. Od chwili, gdy w środku nocy obudził ją odgłos zatrzaskiwanych drzwi, nie była już w stanie ponownie zasnąć. Niezależnie od tego, jak bardzo starała się wyciszyć i uspokoić, jej umysł co chwila zalewał ją falami coraz to nowszych wspomnień myśli i obaw. Będąc pod takim nieustannym ostrzałem, dziewczyna nie miała szans na zaznanie upragnionego wypoczynku. Po jakimś czasie pogodziła się z tym, że jest za słaba, by dalej walczyć i całkowicie przestała się opierać.

Zebrała resztki swojej wątłej siły i podniosła się do pozycji siedzącej. Rozejrzała się po pokoju i zauważyła, że tym razem znajdowała się w nim całkiem sama. Szybko doszła do wniosku, że przyjaciółka musiała wcześniej opuścić jej bok i udać się na spoczynek do własnego mieszkania. Na tą myśl odetchnęła, czując lekką ulgę z powodu tego, że będzie mogła jeszcze przez jakiś czas pobyć w samotności i zastanowić się nad paroma sprawami.

Chciała ostatni raz przemyśleć to, jak zamierza zachować się podczas rozmowy ze swoim dawnym ukochanym. Chciała zastanowić się nad tym jeszcze raz i rada była z tego, że i tym razem nikt nie będzie mógł jej w tym przeszkodzić. Poprawiła sobie poduszkę pod plecami i oparła się o nią. Wzięła głęboki, uspokajający wdech i powoli przymknęła powieki.

Gdy jej wzrok został już na dobre uśpiony, uaktywniły się jej pozostałe zmysły. Przed oczami wyobraźni stanęła jej postać Severusa. Mężczyzna stał przed nią i wpatrywał się w nią swoim nieprzeniknionym ciemnym spojrzeniem. Jego piękne czarne oczy utkwione były w niej i uważnie ją obserwowały.

Było to doświadczenie tak dziwne i emocjonalne, że dziewczyna poczuła, jak lekki dreszcz przebiegł po całym jej ciele. Mimo, że dobrze wiedziała, że jest on jedynie wytworem jej wyobraźni, poczuła się tak, jakby rzeczywiście znajdował się on kilka kroków od niej i obserwował bacznie, nie zdradzając swoją postawą żadnych emocji lub zamiarów. Poczuła bardzo silne uczucie deja vu, gdy dostrzegła, jak pozbawione wyrazu były w tej chwili jego oczy. Miała wrażenie, że i tym razem odbija się od muru, który mężczyzna wybudował wokół siebie tamtego feralnego dnia.

Hermiona zaczęła lekko panikować. Nawet we własnej głowie nie była w stanie znieść tego widoku. Patrzenie w te skryte oczy, napawało ją bólem i poczuciem bezsilności. Chciała rzucić się na niego i krzyczeć tak głośno, by i jego, zabarykadowane za maską obojętności, serce, usłyszało jej wołanie. Chciała, by choć raz naprawdę spojrzał na nią i wyjaśnił jej, dlaczego to wszystko musiało się tak skończyć.

Nie minęło wiele czasu, nim poczuła, jak zaczyna kręcić jej się w głowie i ogarnia ją słabość. Otworzyła oczy i poczęła oddychać głębiej, chcąc zaczerpnąć nieco więcej tlenu i uspokoić się. Obsunęła się mimowolnie po swojej poduszce i poczuła, jak ogarnia ją nieprzejednana fizyczna niemoc. Miała wrażenie, że każdy nawet najmniejszy ruch kosztuje ją ogromne pokłady wysiłku i siły. Czuła się tak, jakby zakleszczone wokół niej niewidzialne sidła, stopniowo zaciskały się wokół jej ciała i po trochu wysysały z niej wszelką moc oraz chęć do dalszej walki. Zdrowy rozsądek zbeształ ją za to, że pozwoliła swojej nieokiełznanej wyobraźni na rozgrywanie w głowie podobnych sentymentalnych scenek. Praktyczny umysł mówił jej, że w ten sposób traci jedynie cenny czas i oddala się od sedna sprawy.

Przez długi czas nie była jednak w stanie skierować swoich myśli w innym kierunku. Jego postać, pozostająca nieustannie gdzieś w tyle jej podświadomości, prześladowała ją i rozpraszała. Gdyby wciąż było tego mało, Hermiona mogła wręcz przysiąc, że w tym momencie poczuła, jakby lekki zapach pergaminu i eliksirowych oparów, zaczął unosić się w powietrzu. Woń, którą tak dobrze znała i kochała, zdawała się cisnąć do jej nosa i zwodzić niczym narkotyk wszystkie jej zmysły.

Obserwacja ta była dla niej niezmiernie frustrująca. Dodała jej jedynie kolejnego dowodu na to, że przez chorobę i psychiczne zmęczenie zaczynała całkowicie tracić kontrolę nad swoim ciałem i umysłem. Miała tego wszystkiego dość i chwilami marzyła, by to wszystko już się skończyło, by doktor Merhover po prostu uśpiła ją jeszcze tej nocy i oszczędziła jej kolejnych godzin, które przynieść jej miały jedynie dalsze wyczerpanie i ból.

To jednak nie wchodziło w grę. Była już o krok od wypełnienia swojego ostatniego, a zarazem najważniejszego zadania. Wiedziała, że jest już za późno, by mogła się z niego wycofać. Nie mogła i mimo wszystko nie chciała się teraz poddawać. Wiedziała, że jest to jedyne dobre rozwiązanie i możliwe, że ostatnia szansa na to, by przyznać się do krzywdy, jaką bez jego wiedzy, zadawała swojemu dawnemu partnerowi od wielu tygodni.

Ponad wszystkim tym miała również świadomość tego, że na szali, którą dzierży w dłoniach, ważą się teraz losy nie tylko jej, ale również dwóch innych osób. Wiedziała, że to właśnie od jej decyzji i słów zależeć będzie to, jaki kierunek obiorą dalej życia każdego z nich.

Podczas ostatniej ich rozmowy profesor Merhover była z nią całkowicie szczera. Hermiona nie miała od tamtej chwili już żadnych złudzeń co do tego, na co tak właściwie się porwała. Szanse na to, że przeżyje były zdecydowanie niższe, niżby mogła sobie tego życzyć. Wiedziała, że gdyby jej najgorsze obawy się spełniły, zostawiłaby tu na ziemi bezbronną małą kruszynkę, która pozostałaby sama, skazana na niepewną dobroć ludzką i łaskawość losu. Kobieta nie mogła do tego dopuścić. Jej priorytetem ponad wszystkimi własnymi celami i nadziejami było teraz zapewnienie swojemu dziecku bezpieczeństwa i upewnienie się, że nawet, jeśli jej samej zabraknie, jej maleństwo dorastać będzie w szczęściu i otoczeniu ludzi, którzy kochać je będą równie mocno co ona.  

Jako, że Severus był ojcem dziecka, Hermiona właśnie do niego pierwszego musiała i chciała się zwrócić. Podczas ich nadchodzącej rozmowy to właśnie na tę sprawę chciała położyć szczególny nacisk. Wszystko, co chciała mu powiedzieć, miało dotyczyć ściśle tego tematu. Taktyka ta obrana została przez nią całkowicie umyślnie. Nie chciała już na pierwszym spotkaniu obrzucać go swoimi wyrzutami i uczuciami, które nadal do niego żywiła. Nie chciała przestraszyć go i wpędzić w błędne przekonanie, że jest on jej coś winien i że mogłaby oczekiwać od niego, by w związku z całą tą sprawą wrócił do niej i obiecał coś, czego potem po czasie mógłby żałować.

Nie chciała wpędzać go w poczucie winy i niepotrzebnie wyolbrzymiać swoje cierpienie. Nie zamierzała robić z siebie męczennicy i wzdrygała się na myśl o tym, że mogłaby jedynie wzbudzić tym jego litość. Zamierzała przedstawić mu wszystko czarno na białym tak, jak było naprawdę. Planowała bacznie obserwować, jak zareaguje on na jej słowa. To właśnie od jego reakcji zależeć miało to, jaki temat będzie mogła poruszyć w następnej kolejności.

Zamierzała za wszelką cenę unikać jednak wracania do przeszłości. Chciała omijać również z daleka tematy, które mogłyby skutkować składaniem przez mężczyznę nieprzemyślanych i sprowadzających płochą nadzieję, obietnic. Nie potrzebowała ich teraz i nie chciała. Tylko jedne słowa pragnęła usłyszeć z jego ust. Chciała otrzymać od niego zapewnienie, że niezależnie od tego, co ich samych podzieliło, nie wyrzeknie się ich dziecka i zgodzi się ofiarować mu dom, w którym będzie ono mogło rozwijać się i dorastać. Chciała, by obiecał jej, że będzie kochał ich maleństwo i nie pozwoli, by stała się mu jakakolwiek krzywda.

Jej macierzyński instynkt ukontentowany był takim planem działania, w głębi jej wrażliwego i wciąż kochającego go serca, Hermiona wiedziała, że skrycie nadal liczyła na to, że Severus naprawdę przejmie się stanem jej samej i odnajdzie w głębi duszy resztki dawnego przywiązania lub nawet uczucia. Mimo tego, że rozsądek starał się odciągać ją od podobnych myśli, w chwilach, w których wyobrażała sobie ich nadchodzące spotkanie, przed oczami wciąż mimowolnie pojawiał jej się obraz ich dwojga, zamkniętych w swoich objęciach i wyznających sobie, wciąż żywą w ich sercach, miłość.

Były to jednak fantazje. Fantazje, do których spełnienia jej rozsądek i sceptyczny umysł nie miał zamiaru tego dnia dopuścić.

***

Panna Granger nie była jedyną osobą, która noc tę spędziła na walce z wewnętrznymi demonami i cieniami przeszłości. Podczas gdy zamknięta w swoim małego pokoiku, opracowywała szczegółowy plan, ich zbliżającego się spotkania, kilka metrów dalej na ciemnym szpitalnym korytarzu, pogrążony w zamyśleniu, siedział jej dawny ukochany. 

Podobnie jak ona, nie mógł on zaznać tej nocy ani chwili odpoczynku. On również próbował jak najlepiej przygotować się do rozmowy, którą już z samego rana miał z nią przeprowadzić. Był jednak nieco zdezorientowany. Nie wiedział dokładnie, co kobieta chciała mu przekazać i jakiego postępowania od niego oczekiwała. W głowie jego co chwila pojawiały się nowe pytania i niewiadome, bez których znajomości, mógł jedynie błądzić wśród domysłów i przypuszczeń.

Siedząc tak bezczynnie i czekając na to, co przyniesie mu poranek, nie mógł pozbyć się niepokoju i obaw, które zagnieździły się w jego sercu. Zachodził w głowę, co mogło być przyczyną tego, że Hermiona trafiła do szpitala. Nie mógł wręcz usiedzieć w miejscu. Miał trudności ze zniesieniem podobnej bierności, ale wiedział, że o takiej godzinie nie będzie mógł nic już wskórać. Zdrowy rozsadek trzymał go w ryzach i starał się powstrzymywać go przed podejmowaniem jakimkolwiek impulsywnych decyzji.

Jego serce żądało jednak odpowiedzi i domagało się jak najszybszych wyjaśnień. Nie chciało słuchać praktycznych mądrości umysłu i całe wręcz rwało się do działania. Kusiło go, by choć raz porzucił te chłodne i rzeczowe podejście, ruszył do niej i pokazał jej, jak bardzo wciąż mu na niej zależy. Ta drobna emocjonalna część jego duszy zmęczona była dawnymi kłamstwami i pragnęła pozbyć się ich raz na zawsze. Chciała, by Hermiona zrozumiała, co tak naprawdę skłoniło go do odrzucenia jej i podjęcia tak bolesnej dla nich obojga decyzji.

Gdy tylko myśli Severusa skierowały się na ten tor, mężczyzna spiął się i jeszcze bardziej sposępniał. Wspomnienia z dnia, w którym w tak bolesny sposób doprowadził do rozpadu ich związku, nie były zdecydowania tymi, na których oglądanie pozwalał sobie często. Za każdym razem, gdy wracał myślami do tamtego feralnego dnia, rodził się w nim ogromny żal i złość. Przy każdej takiej okazji zalewały go wątpliwości i wyrzuty sumienia. Zaczynał kwestionować słuszność swoich wcześniejszych osądów i dostrzegać to, jak bardzo mylić się mógł w ocenie całej tej sytuacji.

To, że teraz znajdował się tutaj pod szpitalną salą, w której o odzyskanie zdrowia walczyła jego niedoszła narzeczona, jedynie potwierdzało słuszność tych wątpliwości i to, jak wielki błąd tamtego dnia popełnił.

To wszystko nie miało się tak potoczyć. Byłem pewien, że tylko w ten sposób będę w stanie zapewnić jej bezpieczeństwo…

Czy możliwym jest by to, co miało chronić ją i osłaniać, ściągnęło na nią jedynie więcej krzywd i bólu?

Severus pochylił się lekko na swoim krześle i ukrył twarz w dłoniach. Czuł się przytłoczony całą tą sytuacją. Miał wrażenie, że ciężar odpowiedzialności za krzywdę Hermiony zaczyna przygniatać go i dusić. Przed oczami wyobraźni stanęła mu znów jej postać. Była jednak inna niż ta, którą zazwyczaj z tęsknotą wyobrażał sobie w samotności. Tym razem widział ją taką, jaką była wtedy. Po raz kolejny patrzył w te piękne oczy i dostrzegał, jak z każdym jego słowem nadzieja ulatuje z nich i znika.  

Severus wiedział, co nastąpi dalej. Odetchnął głębiej i pozwolił, by jego umysł pogrążył się w seansie, który zaczął po raz kolejny rozgrywać się w jego wyobraźni.

Był dwudziesty szósty grudnia 1999 roku…



..............................................

Drobna informacja na koniec tego rozdziału:

W tym momencie dochodzimy do momentu, na który wszyscy tak niecierpliwie tu czekamy. Rozdział 25 jest pierwszym z trzech części, które składać się będa na cały ten właściwy element. Na początku chciałam, by wszystko to znalazło się tutaj za jednym razem, jednak wyszła mi zdecydowanie za duża ilość słów i nie byłam w stanie poradzić sobie z takim wielkim smokiem w jeden tydzień. Po przemyśleniu tego stwierdziłam, że jest to jedyny logiczny sposób na podzielenie tego wszystkiego i nie jestem w stanie przekazać tu tego inaczej. 

Wstęp na początku rozdziału jest zapowiedzią, odnoszącą się do wszystkich trzech części i zacznie mieć on sens dopiero, gdy na bloga trafią pozostałe dwie. Może on jednak dać nieco większy wgląd w to, jak wyglądać będzie najbliższa przyszłość naszych bohaterów.

Ostatnia notka, specjalnie do osoby, której obiecałam poprawę i mniej zakończeń w stylu przerywanych filmów z polsatu - wiem że poległam, ale postaram się popracować nad tym, gdy akcja nieco się uspokoi i ten trzyczęściowy główny wątek zostanie zakończony🤦🏻‍♀️😂

2 komentarze:

  1. Dzień dobry! ♥

    Dzisiejsza sobota jest chyba dniem na nadrabianie zaległości na innych blogach. Zjawiam się więc i u Ciebie! Dobrze, że siedzę przy zasłoniętych oknach i wodą pod ręką, inaczej byłoby ciężko skupić się nawet na moment 🥵

    Niezmiernie się cieszę, wiedząc, że dzień ich spotkania zbliża się wielkimi krokami. Będzie on już praktycznie już! 🙈 Tyle kazałaś nam na niego czekać, ale wiem, że było warto. Strasznie jestem ciekawa kolejnych dwóch części, co takiego tam się wydarzy. Po cichu liczę, że rozmowa, którą przeprowadzą, nie będzie trwać kilka minut, że doktor Merhover nie zdecyduje, że to już czas 🥺 Mam nadzieję, że Hermiona i Seveus będą mogli poświęcić sobie wystarczająco dużo czasu. Liczę również, że Hermiona zbierze w sobie całą siłę i powie Severusowi o wszystkim, że nie będzie starała się niczego ukrywać 💕

    Trzymam kciuki za ostatnie egzaminy, które pewnie jeszcze Ciebie czekają 🍀 a ja spokojnie czekam na ciąg dalszy. Podsyłam jeszcze dużo weny i czasu na pisanie 😍

    Chyba mogę w końcu powiedzieć, że już niedługo pojawi się u mnie nowy rozdział. Zapewne opublikuję go jeszcze dziś 🙈 Gdybyś miała tylko czas i ochotę to serdecznie zapraszam. Tylko ostrzegam, wynagradzając tak długi czas oczekiwania, postarałam się i stworzyłam rozdział, który ma aż 19 stron… Mam nadzieję, że taka obszerna liczba stron nie przerazi Cię 😅💕

    Całuję,
    Jazz ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka💖
      Bardzo się cieszę, że udało Ci się do mnie dzisiaj wpaść. Te temperatury i pogoda mi również zaczynają doskwierać. Rozdział 25 sama pisałam praktycznie z wiatrakiem, wiejącym mi prostu w twarz i szklanką wody z lodem pod ręką.🌞
      Ja również nie mogę doczekać się następnych dwóch części. Podobnie jak wam, sama kazałam sobie na to długo czekać, chcąc jak najlepiej zbudować tło i wyjaśnienie dla całej tej sytuacji. Mega cieszę się na to, że mogę w końcu wziąć się za ich opisywanie ich pierwszego po tak długim czasie spotkania💕. Może nie będzie jeszcze cukierkowo, ale nie będzie to w niczym przeszkadzać temu, by w swoim czasie mogły się takie sceny pojawić💜
      Jako, że wszystkie naukowe aspekty i obowiązki mam już w tym roku zaliczone, zyskam teraz więcej czasu na pisanie, co bardzo mnie cieszy.
      Jak chodzi o profesor Merhover i jej pragnienie jak najszybszego uśpienia Hermiony... Jeśli będzie ona chciała przerwać ich rozmowę obiecuję, że sama stanę tam przed drzwiami i unieszkodliwię jej zamiary😁😂.
      Nie mogę się doczekać nowego rozdziału na twoim blogu. Tak długo czekałam, ale już podejrzewam, że było warto. Mega podziwiam za tę potężną liczbę 19 stron. Owszem, przeraża mnie ona jako autorkę, ale jest niczym ambrozją dla mnie jako czytelniczki😂 Zerknęłam właśnie i jako, że widzę że już wleciał, idę od razu czytać. Do zobaczenia za chwilę u ciebie.
      Ściskam💕

      Usuń