czwartek, 25 marca 2021

Niewidzialne Bariery - Rozdział 15

W szpitalnej sali czas wydawał się zastygnąć w bezruchu. Od kilku minut panowała w nim niczym nieprzerwana cisza. Przy oknie stała zdenerwowana kobieta. Długie kasztanowe włosy opadały na jej spięte barki. Jej wzrok utkwiony był w nieruchomym punkcie za oknem. Wpatrywała się w biały krajobraz i nerwowo przekładała w dłoniach swoją różdżkę. Gdyby ktoś teraz spojrzał na nią zza szyby, mógłby dostrzec jej szeroko otwarte oczy i smutny, jakby przestraszony wyraz twarzy.

Hermiona czuła się bardzo zagubiona. Została postawiona przed faktem dokonanym, jej zdradliwa podświadomość podjęła decyzję za nią i bez najmniejszego udziału jej logicznego umysłu. Była po raz kolejny bezradna i nie wiedziała, jakie konsekwencje mogą wyniknąć z całego tego zdarzenia.

Ginny, która siedziała bez ruchu na stojącej w rogu pokoju leżance, patrzyła w jej kierunku ze smutną miną. Chciała dać jej chwilę na pozbieranie się po tej, z jakiegoś powodu szokującej i bolesnej, informacji. Po kilku minutach poczuła jednak, że nie wytrzyma, jeśli zaraz nie uzyska od niej wyjaśnień. Wiedziała, że jeśli pozwoli jej na dłuższe gromadzenie tego wszystkiego w sobie, to nigdy nie uda jej się na dobre powalić muru, który od kilku tygodni nieustannie odbudowywał się wokół jej przyjaciółki.

Wstała i podeszła do okna. Stanęła za Hermioną i położyła jej ostrożnie dłoń na ramieniu. W reakcji na ten niespodziewany dotyk, dziewczyna wciągnęła gwałtownie powietrze i lekko podskoczyła.

- Hermiono? – Zapytała cicho, próbując przekonać ją do obrócenia się w jej kierunku.

Nie zdążyła jednak nawet spojrzeć na jej twarz, tak szybko starsza dziewczyna rzuciła się ku niej i z całej siły objęła, jakby szukając w jej ramionach komfortu i pocieszenia. Ginny początkowo stała lekko osłupiała, jednak już po chwili doszła do siebie i odwzajemniła ten niespodziewany gest. Zaprowadziła ją do krzesła i usadziła niczym dziecko. Hermiona położyła łokcie na kolanach i schowała w otwartych dłoniach swoją twarz.

- Och Ginny… - Wymamrotała żałośnie.

Rudowłosa uklękła przed nią i delikatnie odciągnęła ręce przyjaciółki od jej twarzy. Dopiero teraz mogła w pełni zobaczyć jej twarz i konflikt sprzecznych emocji, który się na niej odbywał.

- Proszę Hermiono powiedz mi wszystko, zobaczysz, że zrobi ci się lżej, jeśli wyrzucisz to z siebie. Chcę żebyś wiedziała, że nie jesteś w tym całkiem sama. Pozwól, bym spojrzała na twoje problemy trzeźwym okiem i pomogła ci je przezwyciężyć – Skończyła na jej skuloną sylwetkę, po czym objęła jej dłonie i ścisnęła je lekko.

Hermiona uśmiechnęła się i popatrzyła na nią z wdzięcznością. Wstała z krzesła i stanęła z powrotem przy oknie. Obróciła się ku swojej towarzyszce i wskazała jej miejsce obok siebie.

- Jest tyle rzeczy, które winnam ci powiedzieć, masz tutaj całkowitą rację. Chcę cię jednak o coś poprosić. Chciałabym, byś przed wydaniem jakiejkolwiek opinii na temat całej tej sytuacji, najpierw wysłuchała w całości mojej historii i proszę… proszę byś nie zaczęła myśleć o mnie źle. Tak obawiam się, że mogłabyś mnie potępić – Powiedziała lekko łamiącym się głosem.

- Hermiono, ja nigdy nie mogłabym cię potępić. Mogę ci obiecać, że cokolwiek mi teraz powiesz, nie zmieni to w najmniejszym stopniu sposobu w jaki na ciebie patrzę. Możesz mi zaufać – zapewniła ją.

- Ufam ci Ginny i jesteś jedyną osobą, której mogę to wszystko wyznać. Myślę, że najlepiej będzie jeśli zacznę w tym przypadku od końca. Myślę, że będzie on dobrym wprowadzeniem do całej tej zagmatwanej sprawy.

- Pewnie zastanawia cię, co stało się z moim patronusem. Musiałaś zauważyć, że jego forma uległa ostatnio zmianie. Zapewne pamiętasz, ze takie metamorfozy nigdy nie są przypadkowe i kryją za sobą bardzo poważne uczucia i emocje. Tak jest również w moim przypadku, a nowy kształt mojego magicznego posłańca, jest ściśle związana z osobą, która jest bezpośrednio odpowiedzialna za mój obecny stan – Tu zrobiła krótką pauzę i położyła otwartą dłoń na swoim zaokrąglonym brzuchu.

- Mogę się założyć, że gdy tylko wyjawię ci tożsamość ojca mojego dziecka, forma mojego patronusa wyda ci się nagle aż zbyt oczywista i wręcz komiczna – Dodała po czym uśmiechnęła się lekko pod nosem.

- Jak mam być szczera Hermi, to nietoperz kojarzy mi się jedynie z jedną osobą, jaką obie znamy. Czy może być ktoś, kto przypomina to zwierzę bardziej, niż nasz dobrze znany i ulubiony Mistrz Eliksirów? – Wtrąciła humorystycznie Ginny, chcąc nieco rozładować atmosferę tym lekkim i jak jej się wydawało zabawnym przerywnikiem.   

W pokoju zapanowała cisza, a po chwili ich spojrzenia spotkały się.

- Sądzę, że masz rację Ginny. Myślę że w tym porównaniu Severus Snape nie ma sobie równych – Powiedziała, po czym odwróciła głowę w kierunku okna, jakby chcąc uniknąć zszokowanego wyrazu na twarzy przyjaciółki.

- Ty chyba nie mówisz, że… Czy to znaczy, to co myślę, że to znaczy? Hermiono? – Wydusiła z siebie wciąż nie mogąc zbytnio dojść do siebie.

- Tak Ginny. To prawda, Severus jest ojcem tego dziecka – Potwierdziła jej podejrzenia, wciąż unikając spojrzenia przyjaciółki.

- Merlinie, a więc to prawda… Wy pracowaliście razem podczas wojny, tak? Kiedy to się stało? Czemu nigdy nic mi nie powiedziałaś? Nadal nie rozumiem, Hermiono. Proszę wytłumacz mi to wszystko – Poprosiła, czując ogarniającą ją bezradność i zszokowanie.

Granger wzięła uspokajający wdech i otarła rękawem szaty łzy, które zaczęły zbierać się w kącikach jej oczu. Wbiła wzrok w fasadę kamienicy naprzeciwko i zaczęła swoją opowieść.

- Mogę sobie tylko wyobrażać, co musisz w tej chwili czuć. Teraz, gdy wiesz kim jest ów tajemniczy mężczyzna, na pewno zrozumiesz powód, dla którego nigdy wcześniej ty ani nikt inny nie dowiedzieliście się o naszym związku. Wszystko zaczęło się niewinnie. Pod koniec wojny Dumbledore wyznaczył mnie i Severusa, abyśmy wspólnie opracowali przeciwzaklęcie na klątwę cruciatus. Wszystko działo się powoli i stopniowo. Minęły długie miesiące, zanim byliśmy w stanie zmusić się do najprostszej nawet rozmowy, jednak gdy tylko opuściliśmy trzymane przeciwko sobie uprzedzenia i niechęć, wszystko zaczęło iść gładko. Zrzuciliśmy w swoim towarzystwie wszystkie ciążące na nas maski i przykrywki. Podczas naszej współpracy zobaczyliśmy siebie takimi, jakimi naprawdę byliśmy. On poznał moje niedoskonałości i to, że pod fasadą wszystko wiedzącej przemądrzałej dziewuchy, kryje się wrażliwa osoba, która za wszelką cenę chce udowodnić, że jest wystarczająco dobra, by być częścią tego świata. Z czasem i ja poznałam prawdziwe jego oblicze – Tu zrobiła krótką przerwę i otarła łzy, które zaczynały stawać się coraz bardziej uciążliwe.

- Zobaczyłam tę jego stronę, której nie widział wcześniej nikt inny. Z czasem dostrzegłam, że pod jego codzienną chłodną fasadą i jadowitym obejściem, kryje się człowiek z krwi i kości. Poznałam prawdę o tym, jak bardzo odbijała się na nim każda misja, na którą wysyłał go Dumbledore. Zrozumiałam, że jego surowość i sztywność nie były składowymi częściami jego osobowości, a były jedynie efektem ubocznym życia pod ciągłą groźbą śmierci, przymusem zachowywania podwójnej tożsamości i obezwładniającym strachem przed tym, że jeden jego zły ruch może kosztować życie niewinnych ludzi – Trudno jej było tak to wszystko wspominać, nie dając przy tym upustu swoim, przez długie tygodnie uciszanym, emocjom.

Zdawała sobie sprawę z tego, jak ważne jest, by przedstawić przyjaciółce jak najdokładniejszego opisu ich relacji. Nie chciała, by Ginny patrzyła na ich związek jak na przygodny romans pomiędzy nauczycielem i jego byłą uczennicą . Dobrze zdawała sobie sprawę z tego, jak krzywdzące byłoby to określenie w odniesieniu do czegoś tak pięknego, jak to co tworzyła wraz z Severusem.

- Gdy w końcu otworzył się przede mną, poznałam wspaniałego człowieka, który pomimo całego swojego trudnego położenia, wciąż znajdował radość w czytaniu książek i zdobywaniu wiedzy. Poznałam, z jaką pasją potrafił dyskutować o warzelnictwie i alchemii, gdy tylko znalazł we mnie godnego partnera do rozmowy. Po wielu wspólnie spędzonych tygodniach, zaczęłam rozumieć, jak moje uczucia względem niego zmieniły się i przeobraziły w coś znacznie silniejszego.

- Początkowo dusiłam to wszystko w sobie. Obiecałam sobie, że nie naruszę naszej delikatnej przyjaźni. Podejrzewałam, że on nie mógłby spojrzeć na mnie jak na kobietę. Bałam się, że odrzuci mnie i powie, że zawsze będzie widział we mnie jedynie natrętną małą Wiem-To-Wszystko. Pewnego jednak dnia, gdy siedzieliśmy razem i czytaliśmy książki w jego komnatach, to on zrobił pierwszy krok. Wiem, że nie było to dla niego łatwe, jednak udało mu się przezwyciężyć dumę i wyznać, jakie uczucia co do mnie, zagościły w jego sercu. Zdradził, jak podziwia moją inteligencję, miłość do książek i pasję, z jaką podchodzę do eliksirów. Wyznał, że nigdy nie czuł z nikim takiej więzi – Gdy wspomnienia z tamtego dnia zalały jej głowę, poczuła, jakby lekko zagojone już rany otwarły się na nowo.

- Trwała wojna i nie było czasu na żadne gierki. Zaczęliśmy się ze sobą spotykać. Od początku był to dość poważny związek. Byliśmy ze sobą szczerzy i zapewnialiśmy się nawzajem, że chcemy razem przetrwać to wszystko i nawet po wojnie kontynuować naszą relację. Tak też się stało. Po ostatniej bitwie, odnaleźliśmy się i wkroczyliśmy razem w nowy rozdział naszych żyć. Ja wspierałam go podczas wszystkich rozpraw w Wizengamocie, a on służył mi wsparciem i pomocą podczas mojego kursu magomedycznego.

- Później zamieszkaliśmy ze sobą. Severus zabrał mnie do Hogwartu i tam mieszkałam przez kilka miesięcy w jego prywatnych komnatach. Podczas, gdy wszyscy myśleli, że dostaje się do pracy poprzez kominek w moim mieszkaniu, tak naprawdę co dnia używałam sieci Fiuu pomiędzy Św. Mungiem, a szkołą. Nasz związek wydawał się być stabilny i rozwijać się naprawdę obiecująco. Przeszliśmy razem przez wiele trudnych zdarzeń i mieliśmy okazję, by widzieć siebie w każdej sytuacji. To sprawiło, że nasza więź była jeszcze silniejsza. Ufałam mu bezgranicznie. Wiedziałam, że znalazłam mężczyznę, z którym chciałabym spędzić resztę życia – Po tych słowach Hermiona zrobiła dłuższą pauzę, jakby potrzebując czasu na zastanowienie się, jak powinna przejść do następnej części tej opowieści.

- Po usłyszeniu całej tej historii jesteś na pewno ciekawa jak to się stało, że po tym wszystkim jestem tutaj. Jak w obliczu całej tej przesłodzonej opowieści, mogę stać teraz w tym pokoju i przygotowywać się do roli samotnej matki. Prawda jest taka, że wszystko co dobre, szybko się kończy. Zapewne w magicznych bajkach dla dzieci takie historię zawszę kończą się życiem długo i szczęśliwie, jednak nam nie dane było takie szczęśliwe zakończenie. Pewnego dnia on wrócił do swoich komnat i oświadczył mi, że ma dość tego wszystkiego, że nie może już dłużej dusić tego w sobie. Powiedział, że już od dłuższego czasu zastanawiał się nad zakończeniem naszego związku. Powiedział, że był zmęczony moją przytłaczającą obecnością. Stwierdził, że tęskni za czasami, w których po wejściu po pracy do salonu, nie czekała tam na niego przemądrzała gryfonka z tysiącem pytań.

Tu Hermiona zakończyła swój monolog. Niepewnie odwróciła się w stronę przyjaciółki. Jej wyraz twarzy wyrażał szok, jednak wbrew temu, czego obawiała się starsza dziewczyna, nie był on spowodowany samą tożsamością jej ukochanego. Ginny była bardziej zaskoczona samym zakończeniem i tonem, jaki przyjęło pod koniec wyznanie Hermiony. Wydawało jej się, że ostatnia część tej historii nie pasowała do całej reszty.

- Powiedz coś, Ginny. Czy faktycznie nie zmieniłaś nawet odrobinę zdania na mój temat? – Zapytała ją brązowowłosa, w jej głosie obawa i ból ukryte były pod fasadą szyderstwa i obojętności.

- Czy naprawdę go kochałaś? – Odpowiedziała jej pytaniem na pytanie.

- Tak – Reakcja Hermiony była natychmiastowa i stanowcza, co utwierdziło tylko pannę Weasley w swoich podejrzeniach.

 - Zatem ja nie jestem w stanie powiedzieć przeciwko tobie żadnego złego słowa. Nie zależnie od tego, kim byłaby osoba, z którą postanowiłabyś się związać, jeśli ją naprawdę kochasz, to nie pozostałoby mi nic innego jak wspierać cię i postarać się jak najlepsze zdanie wyrobić sobie o twoim wybranku – Powiedziała, w jej głosie słychać było stanowczość i pewność, które utwierdziły Hermionę w przekonaniu, że nie były to jedynie puste słowa.

- To nie zmienia jednak faktu, że nie jestem w stanie zrozumieć waszego rozstania. Czy przed jego ostatnimi słowami wyczuwałaś, że w waszym związku działo się coś złego, czy spodziewałaś się, że profesor zdecyduje się na taki krok? – Zapytała Ginny, nie mogąc powstrzymać swojej ciekawości.

- Prawdę mówiąc nie. Jak mam być z tobą szczera… Ja… Wtedy ja byłam prawie pewna, że on zamierzał mi się oświadczyć. Wszystko wydawało mi się wskazywać na to, że planuje to i chce, byśmy wkroczyli z naszym związkiem na kolejny poziom – Tu coś w dziewczynie pękło, a łzy polały się z niej niemalże strumieniami.

- Jestem beznadziejna. Jak mogłam to wszystko zrozumieć aż tak źle? – Wyszlochała.

Ginny objęła ją ramieniem, próbując dodać jej otuchy.

- Hermiono, proszę spróbuj się uspokoić, to nie jest dobre dla dziecka – Powiedziała do niej cicho.

Starsza gryfonka wzięła kilka uspokajających oddechów i włożyła całe swoje siły w odzyskiwanie kontroli nad swoim ciałem. Po kilku minutach udało jej się powstrzymać drżenie cała, jednak na horyzoncie pojawił się kolejny problem. Nagły płacz wydawał się pobudzić znacznie groźniejszy atak bólu w podbrzuszu. Hermiona starała się jednak całkowicie go zignorować. Zdawała sobie sprawę z tego, że nie jest to zbyt mądre, jednak wiedziała również, że jej rozmowa z przyjaciółką nie jest jeszcze zakończona.

- Muszę ci zadać jeszcze kilka pytań Hermi – Powiedziała ostrożnie Ginny, gdy zobaczyła, że dziewczyna zebrała się w sobie i opanowała płacz.

Brązowowłosa tylko pokiwała głową i zachęciła ją ruchem ręki, by kontynuowała.

- Czy profesor wie o dziecku? – Zapytała niepewnie, nie wiedząc dokładnie jak kobieta może zareagować na to pytanie.

- Nie, ja… ja chcę mu powiedzieć, ale boję się… boję się, że odrzuci mnie tak jak wtedy. Wiem, że muszę to zrobić, ale nie jestem jeszcze gotowa. Nie wiem co zrobić… och Ginny, ja kompletnie nie wiem co robię! Wiem, że on ma prawo wiedzieć, ale z drugiej strony nie jestem w stanie się na ten krok odważyć – Odpowiedziała niepewnie, jej głos załamywał się pod wpływem emocji.

- Może jeśli powiesz mu o dziecku, zdecyduje się wrócić do ciebie. Mógłby ci pomagać przejść przez to wszystko. Jeśli jest taki wspaniały jak mężczyzna, o którym opowiadałaś mi na samym początku swojej historii, to na pewno weźmie odpowiedzialność za swoje czyny – Próbowała jakoś w ten sposób przywrócić jej nadzieję, jednak po dostrzeżeniu wyrazu twarzy dziewczyny zrozumiała, że nie był to dobry pomyśl.

- Nie rozumiesz tego Ginny. Nie mam wątpliwości, że zajął by się mną, może nawet zdobył by się na to, by udawać przede mną, że dalej mnie kocha i cieszy się z takiego przebiegu wydarzeń. Wyobraź sobie jednak siebie na moim miejscu. Wyobraź sobie, że żyjesz z mężczyzną, którego kochasz, ale który jest z tobą tylko z obowiązku i w głębi serca nienawidzi każdej minuty spędzonej w twoim towarzystwie. To właśnie byłby mój największy koszmar. Nie wytrzymałabym długo w takim związku. Nie dałabym rady powstrzymać wzrastającej we mnie nadziei, że wszystko co by dla mnie robił, podyktowane jest miłością, a nie powinnością i poczuciem obowiązku – fala emocji, jaka uderzyła w nią po tej wypowiedzi była zbyt duża. Hermiona poczuła, że traci kontrolę. Ból w podbrzuszu nasilił się.

Opadła na stojące niedaleko krzesło

Ginny popatrzyła ze smutkiem na swoją przyjaciółkę. Musiała przyznać sama przed sobą, że nie wie co w tej sytuacji jej doradzić. Martwiła się o nią i czuła bezsilność w obliczu jej cierpienia.

W czasie, gdy Ginny zamilkła i zamyśliła się, Hermiona starała choć trochę się uspokoić. Nerwy i natłok emocji sprzyjały jedynie nasilaniu się bólu i pogarszaniu się jej stanu. Zrozumiała, że nadszedł czas na kolejny krok. Z każdym pulsującym ukłuciem bólu, coraz bardziej niepokoiła się o zdrowie swoje i swojej kruszynki. Doszło do niej, że nie jest już w stanie radzić sobie z tym wszystkim sama.

Popatrzyła ze smutkiem na przyjaciółkę. Mimo wszystkich jej dobrych chęci, w tej sprawie nie była jej już w stanie pomóc. Przyszedł czas, by prawdę o swojej chorobie wyjawiła także innym uzdrowicielom. Czuła, że w tym stanie nie będzie już mogła długo myśleć trzeźwo. Potrzebowała pomocy i musiała to w końcu sama przed sobą przyznać.

 


2 komentarze:

  1. W końcu jestem i mogę się zameldować. Poprzedni tydzień był pełen zawirowań, byłam tutaj, widziałam, że wstawiłaś rozdział, ale nie miałam kiedy usiąść i przeczytać go na spokojnie, zresztą nie byłam też w stanie nanieść ostatnich poprawek do swojego rozdziału 😟 Oby ten tydzień był nieco lepszy. W razie co musisz wiedzieć, że prędzej czy później wpadnę do Ciebie, czasem nie dane mi się zajrzeć i skomentować w dzień publikacji, ale wiedz, że jestem i na pewno zostawię po sobie ślad ❤

    Ten rozdział moim zdaniem zrobił duży krok w historii opowiadania, a samo otworzenie się Hermiony przed Ginny zrobiło wiele. Było to coś na kształt ulgi ze strony czytelnika, gdzie w końcu panna Granger się przełamała 😊 Bardzo podobała mi się postawa Ginny, przyjęła to bardzo spokojnie i nie prawiła kazań jak Hermiona śmie mieć bliższy kontakt z mężczyzną, który jest od niej o wiele lat starszy, czy to, że był ich byłym profesorem.

    Granger lepiej idź do Severusa, powiedz mu o wszystkim, jestem pewna, że on lepiej Ci pomoże niż pozostali Uzdrowiciele 😂 Może byśmy się więcej dowiedzieli co go tak naprawdę skłoniło, aby zakończyć relację. Sama mam taką myśl, skoro Hermiona myślała, że chciał się oświadczyć, może Severus naprawdę to planował, tylko przybił go fakt o powadze sytuacji. Ale pozostaje mi tylko gdybać, mam nadzieję, że nie każesz nam więcej czekać na ich spotkanie 😈❤

    Ściskam mocno i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Coraz bardziej podoba mi się Twoja historia, a Hermiona, którą wykreowałaś jest taka "prawdziwa", nie wiem jak to ująć. Życzę Ci dużo weny kochana!

    Całuję,
    Jazz ♥


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, witam cię znowu u mnie, jak zawsze bardzo się cieszę, że udało ci się do mnie wpaść💗 Po przeczytaniu twojego komentarza znów czuję ulgę, że nie zawiodłam i że kolejny rozdział dobrze się przyjął. Jak zawsze dostałam kopa do pracy i motywację, by siąść w najbliższej wolnej chwili i pisać dalsze części.
      Ostatnio podobnie jak tobie zwala mi się mnóstwo obowiązków na głowę i czas na pisanie bardzo się kurczy. Ten rozdział musiałam poprawiać na ostatnią chwilę przed samym jego opublikowaniem, więc wiem jak to jest, gdy nie ma się czasu nawet na chwilę odpalić komputer i poczytać. Życzę ci, żeby ten tydzień był spokojniejszy i byś miała dużo czasu i weny na pisanie swoich opowiadań (nie mogę doczekać się kontynuacji ,,a kiedy przyjdzie czas")💖
      Jeśli chodzi o tajemnicze powody odejścia Severusa i całego tego zamieszania, to na pewno nie pozostawię ich bez wytłumaczenia. W moim planie na dalsze rozdziały jest to także zawarte i sama nie mogę się doczekać, gdy dojdę do tego momentu w tej historii. Bardzo trudno mi powiedzieć za ile rozdziałów to będzie, bo jestem tragiczna w robieniu takich obliczeń 😂 Sam fakt, że na początku szykowałam się na zamknięcie całego tego opowiadania w 20 rozdziałach, wyraźnie pokazuje jak nie jestem w stanie oszacować długości, jaką zajmie mi pisanie poszczególnych fragmentów. Co do spotkania Hermiony i Severusa to już nic więcej nie zdradzam poza tym, że będzie😂
      Dziękuję jeszcze raz za wszystkie miłe słowa i przekazuje życzenia dużo weny i czasu na pisanie😘
      Ściskam✨

      Usuń