W chwili, w której uchyliła drzwi do swojego
mieszkania, zobaczyła swoją przyjaciółkę. Była jak zwykle pełna energii i gdy
tylko ujrzała Hermionę, rzuciła się na nią i przytuliła na powitanie. Gdy
weszły do przedpokoju, Ginny zlustrowała całą jej sylwetkę. Kąciki ust lekko
podjechały jej do góry, a po chwili jej spostrzegawcze oczy natknęły się na
nieco zdezorientowane spojrzenie starszej gryfonki.
- Wyglądasz znacznie lepiej, niż ostatnimi czasy.
Doskonale się składa, bo to oznacza, że połowa sukcesu jest już za nami. Teraz
ubieraj się szybko w coś cieplejszego i idziemy – Zarządziła entuzjastycznie
panna Weasley i podała jej z wieszaka zimowy płaszcz.
- Nie zamierzasz mi powiedzieć gdzie mnie
zabierasz, prawda? – Zapytała nieco przytłoczona i nienadążająca za tempem
rozgrywania się całej sytuacji, Hermiona.
- To ma być niespodzianka! Jeśli udało ci się
wytrzymać w niewiedzy aż do teraz, to na pewno poradzisz z tym sobie jeszcze przez
kilkanaście minut – Odpowiedziała, po czym zaczęła ją pospieszać i poganiać.
- Koniec gderania, ubieraj się i wychodzimy. Nie
masz się czego obawiać kochana, mogę ci zaręczyć, że spodoba ci się to co dla
nas przygotowałam.
Hermiona nie miała ochoty na dalsze odwlekanie
wyczekiwanego wyjścia. Mogła zobaczyć po podekscytowaniu Ginny, że ta nie mogła
się już doczekać tego, by pokazać jej to co przygotowała. Z każdą chwilą
rozpalała się w niej coraz intensywniejsza ciekawość. Rudowłosa była wyraźnie
bardzo zadowolona ze swojego pomysłu. Szybko założyła zaoferowany jej płaszcz i
owinęła się szalem. Na nogi ubrała ciepłe botki na drobnym obcasie. Wygładziła
swoje ubranie i owinęła się szczelnie dodatkowym szalem.
- Jestem gotowa, możemy wychodzić – Powiedziała w
końcu, zasuwając ostatni zamek przy lewym bucie.
- Potrzebuję jeszcze kilku rzeczy – Odpowiedziała
Ginny i wyciągnęła z rękawa różdżkę.
Hermiona spojrzała na nią z zaciekawieniem, ale nie
zdążyła nawet zapytać jej o jakie przedmioty dokładnie jej chodziło. Dziewczyna
pewnym ruchem magicznego patyka przywołała do siebie dwa zawiniątka, które od
razu znalazły się w jej torbie. Gdy Hermiona posłała jej kolejne pytające
spojrzenie, ta tylko odpowiedziała jej krótko.
- Gdybyś wiedziała, co zabrałam to wszystko za
szybko by się wydało. Mam nadzieję, że ufasz mi na tyle, by wiedzieć, że nie
jest moim zamiarem podwędzenie ci czegoś cennego, nie martw się.
Pociągnęła ją w kierunku drzwi. Po wyjściu i dokładnym
zamknięciu mieszkania, oddaliły się szybkim krokiem w kierunku, znajdującej się
nieopodal ciemnej uliczki. Nagle, bez żadnego ostrzeżenia, Ginewra chwyciła
mocno Granger i aportowała je. Starsza dziewczyna była zdecydowanie
nieprzygotowana na taki nagły atak. Wiedziała, że z racji swojej ciąży, powinna
za wszelką cenę unikać tego konkretnego środka transportu. Nie mogła jednak
winić za nic biednej Ginny, która przecież nie miała najmniejszego pojęcia o
jej stanie.
Gdy poczuła w końcu ziemię pod stopami, poczuła jak
nogi się uginają się pod nią, czuła że nie uda jej się uniknąć upadku. Wszystko
działo się tak nagle, że Weasley nie zorientowała się od razu w tym, co właśnie
się stało i nie zdążyła w porę złapać przyjaciółki. Stała nad nią i przyglądała
się jej z wyrazem głębokiego szoku na twarzy. Nie spodziewała się takiej
reakcji ze strony Hermiony. Pomogła jej wstać i zapytała z troską i zmieszaniem
w głosie.
- Hermi, co się stało. Nie rozumiem
- To… Ja… Wydaje mi się, że jestem jeszcze trochę
osłabiona po moim wypadku na oddziale. Wiesz, tym ostatnim, w którym rozcięłam
sobie głowę o ten nieszczęsny blat. Mogłam doznać trochę większych obrażeń,
które jeszcze przez jakiś czas mogą utrudniać mi aportowanie się. Zwłaszcza,
gdy byłam na to zupełnie nie przygotowana – Tu spojrzała na Ginny karcącym
wzrokiem.
Mimo początkowego zacięcia i chwiejności w głosie,
kłamstwo przyszło jej względnie łatwo. Młodsza dziewczyna sprawiała wrażenie,
jakby uwierzyła w takie wytłumaczenie całego incydentu. Zmieszała się i zaczęła
przepraszać.
- To było bardzo nieprzemyślane z mojej strony, nie
pomyślałam, że możesz tak zareagować. Powinnam ostrzec cię o tym, co zamierzam
zrobić. – Speszyła się lekko i dodała po chwili.
- Nic ci nie jest?
- Wydaje mi się, że nic. Zaraz powinnam dojść do
siebie.
Dopiero po tej dłuższej chwili Hermiona mogła
zanotować to, że wie gdzie znajdowały się w obecnym momencie. Otaczały ich
tłumy czarodziejów i czarownic, którzy przemierzali zatłoczoną ulicę, udając
się w kierunku swoich domów po całym dniu pracy. W atmosferze pośpiechu i
hałasu, drobny incydent panien Granger i Weasley przeszedł prawie niezauważony.
Obie były temu niezmiernie rade. Gdyby tylko jakiś wścibski reporter z ramienia
Proroka Codziennego uchwycił choć fragment z tego niefortunnego zdarzenia, to
niewątpliwie nagłówek kolejnego wydania brzmiałby:
Tragiczny wypadek bohaterki wojennej Hermiony
Granger, czy młoda gwiazda jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie!
Słynne panny Granger i Weasley zaatakowane na ulicy
Pokątnej, kto przeprowadza zamachy na młode czarownice, czy mamy powody do
strachu?
Hermiona rozejrzała się jeszcze raz, lecz nikt nie
wzbudził jej podejrzeń.
Odetchnęła z ulgą.
- Szkoda czasu, niech to małe nieporozumienie nie
popsuje nam dobrych humorów, wciąż czekam na mogą obiecaną niespodziankę –
Ponagliła zafrasowaną przyjaciółkę, chcąc przemienić cały ten wypadek w nic nie
znaczący mały incydent. Otrzepała płaszcz z brudu i wstała z ziemi.
- Chodźmy – Zgodziła się ruda.
Skierowały się w głąb ulicy i po kilku minutach dotarły
do mniejszej uliczki, w którą skręciły i dotarły do małego zakładu. Szyld nad
drzwiami głosił:
Wszystko czego pragnie czarownica – Dom piękności
Madame Brown
Otworzyły ciężkie drewniane drzwi i wkroczyły do
eleganckiego hallu. Naprzeciwko wejścia znajdowała się recepcja, za której ladą
stała niska, acz postawna czarownica.
- Dobry wieczór, mamy rezerwację na nazwisko
Weasley – Przywitała się Ginny.
Recepcjonistka odhaczyła coś w swoim notatniku,
wstała ze swojego miejsca i odprowadziła je do pomieszczenia, które znajdowało
się po środku długiego wąskiego korytarza.
- Oddaje panie w dobre ręce – Pożegnała się z nimi
i oddaliła z powrotem do hallu.
Po wejściu do wskazanego pokoju, Hermiona i Ginny
zaniemówiły. Jego wnętrze skąpane było w ciepłych barwach, które nadane zostały
przez dziesiątki unoszących się nad ziemią świec. W centrum pomieszczenia
znajdował się sporej wielkości basen, a nieopodal niego znajdowały się dwa
stoły do masażu. Dwie czarownice ubrane w jasne szaty, podały im szlafroki i
wskazały przebieralnię.
- To miejsce jest niesamowite Gin – powiedziała
zachwycona Hermiona do swojej przyjaciółki, która posłała jej pełny samozadowolenia
uśmiech.
- Łap Granger – Powiedziała, po czym rzuciła w jej
stronę strój kąpielowy, który wcześniej tego dnia przywołała z komody Hermiony.
Przeszły do osobnych kabin, by zmienić swoje szaty
na bikini. Gdy jednak Hermiona spojrzała na siebie w lustrze, zorientowała się,
że jej brzuch, odsłonięty przez mocno wycięty strój kąpielowy, jest
zdecydowanie zbyt widoczny. Jego delikatna krzywizna wyraźnie odznaczała się na
tle reszty jej ciała.
Jednak w końcu była ona czarownicą i z takimi
problemami mogła poradzić sobie przy użyciu odrobiny magii. Wyciągnęła z
płaszcza swoją różdżkę i naniosła drobne poprawki. Trzetransmutowała
dwuczęściowy komplet w jeden, bardziej zakryty strój. Efekt jednak wciąż nie
był dla niej zadowalający. Dodała dodatkową falbenę w okolicy brzucha, która
sprawnie odwracała uwagę od dodatkowej porcji jej ciała.
Gdy w końcu skończyły przygotowania, wyszły z
powrotem na salę i oddały się w sprawne ręce masażystek. Pozycja leżenia na
brzuchu nie była dla Hermiony najwygodniejsza, jednak doświadczone dłonie
pracownicy zakładu, pozwoliły jej na całkowite rozluźnienie się. Czuła, jakby
cały ciężar ostatnich tygodni został zabrany z jej strudzonych barków.
Leżała z otwartymi oczami i wpatrywała się w
lewitujące po pokoju świece. Ruchy kobiety co rusz wywoływały u niej odruch
opuszczenia powiek z przyjemności, jednak Hermiona starała się za wszelką cenę
do tego nie dopuścić. Gdy tylko zamykała oczy, miała przed oczami wyobrażenie
tego, że to nie te drobne ręce gładzą skórę jej pleców. Wydawało jej się, że
czuje zapach, który mógł należeć tylko do jednej osoby. Jedynym sposobem na to
prześladowanie przez ciemności własnego umysłu, było trzymanie oczu szeroko
otwartych. Była to jej ostatnią deską ratunku przed całkowitym wchłonięciem się
do świata własnych fantazji i nie spełnionych marzeń.
Gdy zabieg dobiegł końca, była temu rada.
Instynktu, który pragnął wciągnąć ją do świata jej bujnej wyobraźni, z każdą
minutą zabiegu stawał się coraz trudniejszy do odpędzenia. Nie mogła mu się
poddać. Nie przy Ginny. Odgoniła wszystkie zwodnicze myśli i powróciła do
rzeczywistości, by jak najlepiej wykorzystać chwilę, zaoferowanego jej relaksu.
Po masażu razem z Ginny miały czas, by nacieszyć
się ciepłą wodą, która wypełniała, znajdujący się w pomieszczeniu basen.
Usadowiły się obok siebie na podwodnych siedzeniach i pozwoliły, by wypływające
ze ścian basenu bąbelki powietrza, masowały ich plecy. Podano im na lewitującej
tacy dwa kieliszki białego wina. Ginny chętnie się nim poczęstowała, ale
Hermiona z wiadomych przyczyn nie mogła przyjąć tego alkoholowego trunku.
Jej przyjaciółka obserwowała ją zdziwionym
wzrokiem.
- Od kiedy ty unikasz alkoholu Hermi? – Zapytała,
wziąwszy kieliszek starszej dziewczyny dla siebie.
- Ja… To znaczy… Wiesz ten wypadek w Mungu… - Jej
głos nie brzmiał tak pewnie jak wcześniej, gdy próbowała sprzedać rudowłosej
podobne kłamstwo.
- Hermiono, czy my aby na pewno studiowałyśmy tę
samą magomedycynę – Zapytała z powątpiewaniem, po czym dodała.
- Szczerze mówiąc, to miałam nadzieję, że z pomocą
odrobiny alkoholu uda mi się wydobyć z ciebie prawdę na temat tego, co tak
naprawdę cię trapi. Widzę to bardzo wyraźnie. Rozumiem, że chcesz mieć swoje
tajemnice, ale już dawno dostrzegłam, że coś cię męczy i dusisz to w sobie.
Chcę, żebyś wiedziała, że jestem tu dla ciebie i chcę ci pomóc. Mam wrażenie,
że nie ufasz mi na tyle, by to coś mi wyjaśnić. Nie wiem już co mam zrobić, by
przekonać cię o swojej przyjaźni… - Jej głos posmutniał, gdy dochodziła do zakończenia
swojego monologu.
Hermionę bardzo dotknęły słowa przyjaciółki. Ginny
robiła wszystko co mogła, by tylko pomóc jej i zdjąć z niej ten niewidzialny
ciężar, a ona co rusz odtrącała ją i nie potrafiła wyjawić jej prawdy. Bała
się, że przyjaciółka zacznie ją oceniać i potępiać z powodu tego, co zrobiła. W
głębi serca wiedziała jednak, że Ginewra nie jest taką osobą i nie postąpi tak
powierzchownie.
- To naprawdę nie chodzi o to, że nie wierzę w
twoją lojalność i przyjaźń. Prawda jest taka, że boję się. Boję się tego, że
gdy dowiesz się o całej sytuacji to odrzucisz mnie i zostanę całkowicie sama. W
tej sprawie nie jestem w stanie zaufać nawet samej sobie. Wiem, że swoim
postępowaniem ranię cię, ale nie potrafię załatwić tego inaczej – Z każdym
kolejnym słowem głos Hermiony coraz bardziej się zacinał, aż w końcu przerodził
się w cichy szloch.
- Przepraszam cię Ginny, zawsze byłaś dla mnie
oparciem. Nigdy się na tobie nie zawiodłam, ale tak bardzo się boję – Wyszeptała.
Rudowłosa przybliżyła się do niej i objęła ją.
Starała się uspokoić płaczącą przyjaciółkę. Nie tak wyobrażała sobie ich
pierwsze od dawna babskie wyjście.
Granger nie mogła powstrzymać łez, które teraz były
skumulowaniem wszystkich żalów, jakie miała do ludzi i świata. Spazmy płaczu
trzęsły całym jej ciałem, jednak w pewnym momencie zupełnie przestała je
odczuwać. Jej oczy pełne łez nagle szeroko się otwarty, a ona poczuła bardzo
silny ból w podbrzuszu. Był podobny do tego, który dopadł ją rano po wypadku w
Świętym Mungu. Tym jednak razem jego siła znacznie przewyższyła to, co
odczuwała wtedy. Ból był dla niej takim zaskoczeniem, że przez moment
zapomniała o tym, że musi oddychać. Jej płacz ustał, a ona siedziała
nieruchomo, cała spięta i trzymała się za brzuch.
Stopniowo ból zaczął maleć, a ona usłyszała jak
przez mgłę przerażony głos przyjaciółki.
- Hermiono, co się dzieje, powiedz coś błagam –
Mówiła, lekko potrząsając jej ramionami.
Ich wzrok się spotkał, a otumaniona starsza
dziewczyna mogła dostrzec strach i wielkie zaniepokojenie w oczach drugiej.
- Powiedz mi co się stało – Głos Ginny wydał jej
się bardziej stanowczy, jednak wciąż przepełniały go uczucia troski o
przyjaciółkę.
- Nie wiem co to było – Odpowiedziała cicho. Cały
ten incydent bardzo ją zaniepokoił. Bała się, że mogło to być poronienie, ale
ewidentnie nie czuła, by żadna krew opuszczała jej ciało.
- Idziemy do Munga – Powiedziała Ginewra i pomogła
Hermionie opuścić basen.
- Ubierz się. Ja szybko się uwinę i poproszę o
pozwolenie na użycie najbliższego kominka – Zadecydowała i weszła do
przebieralni.
Gdy Hermiona stanęła przed lustrem, dostrzegła
strach w swoich oczach. Bała się, że coś mogło stać się dziecku. Była tak sparaliżowana
z obawy, że ledwo dała radę przebrać się w normalne szaty. Ból dawno minął,
jednak zaniepokojenie pozostało i nie mogła wyzbyć się złych przeczuć.
Taki atak nie był pierwszym, którego doświadczyła.
Nie dalej niż kilka dni temu sparaliżował ją w podobny sposób. Jednak teraz,
mimo podobnego czasu trwania, był znacznie mocniejszy.
Gdy dokończyła ubieranie się, wyszła z kabiny i
dała się Ginny prowadzić w kierunku kominka, który miał ją zabrać po odpowiedzi
na wszystkie jej pytania i obawy.
Widziałam wczoraj, że wstawiłaś rozdział, bardzo miły prezent urodzinowy 🥳🤭
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, a zakończenia się nie spodziewałam. Mam nadzieje, że to nic poważnego, a Hermiona w końcu wyjawi Ginny prawdę 😔 ile sama może dźwigać ten ciężar sama na swoich barkach 😔
Widzę, że z każdym rozdziałem idzie Ci coraz lepiej ❤️ jestem oczarowana Twoimi opisami, świetnie Ci wychodzą!
Nie myślałaś o tym by publikować historie jeszcze na wattpadzie dodatkowo? Mogłabyś zdobyć nowych czytelników, a więcej osób poznaliby Twoją historię 🥰
Dużo Weny Ci życzę i czasu na pisanie!
Ściska ciepło,
Jazz ❤️
Wszystkiego najlepszego kochana🎉😍 Życzę Ci wszystkiego najlepszego, spełnienia marzeń, dużo weny i pomysłów😀
UsuńMega sie cieszę, że podoba ci sie update, szczerze się teraz jak głupia😂 W następnym rozdziale Hermiona już nie da rady wymsknac sie od rozmowy z ginny, to napewno.
Co do wattpada, zastanawiam się nad tym, ale troche sie nadal obawiam, bo obecnie duzo opowiadan sevmione jest zglaszane jako naruszenie praw autorskich i z dnia na dzien znika z wattpada😱😭 Na grupie sevmione na fb tez wlasnie podpowiadali mi przejscie na ff.net albo wattpad i chyba bede musiala na to przystac. Blog tutaj to takie moje bezpieczne miejsce i zawsze bedzie priorytetem, ale moze powinnam otworzyc sie na inne platformy
Także no dziękuję za wsparcie i do nastepnego czwartki❤️