Hermiona nie była już w stanie kontynuować. Wstała z krzesła, zostawiając Proroka Codziennego na krześle. Ginny patrzyła na nią z wyczekiwaniem.
- Co za stek bzdur! – Na twarzy starszej gryfonki malowało się poirytowanie i złość. To, co właśnie przeczytała, niewątpliwie trafiło w jej najczulszy punkt.
- Niby w którym momencie artykuł mija się z prawdą? – zapytała zmieszana panna Weasley.
- Ty w to wierzysz?! – zapytała zniesmaczona Hermiona.
- Całe to gadanie o skromności, wspaniałości, miłości i idealnym życiu, wszystko! – Wytrącona z równowagi dziewczyna odwróciła się i pozostawiła oniemiałą przyjaciółkę przy recepcji.
Jak mam się niby czuć, gdy jednego dnia dowiaduje się, że noszę dziecko mężczyzny, którego kocham oraz, który nie chce mieć ze mną nic do czynienia, a dzień później czytam w gazecie, że moje życie w każdym aspekcie jest perfekcyjne? Ha! Ponadto jest obiektem zazdrości każdej młodej czarownicy! Dobre sobie! – podczas gdy przemierzała korytarze szpitala, na jej twarzy dało się dostrzec szyderczy uśmiech.
Po kilku godzinach dalszej pracy i unikania przyjaciółki Hermiona przefiukała z powrotem do swojego apartamentu. Zaparzyła swoją ulubioną herbatę i usiadła w fotelu z zamiarem spokojnego przemyślenia paru rzeczy. Nim jednak zaczęła, usłyszała charakterystyczne stukanie w szybę. Podeszła do okna i wpuściła do środka małą jasną sówkę. Odebrała przesyłkę i podarowała ptakowi kawałek ciastka, po czym wypuściła ją z powrotem na zewnątrz. Zanim spojrzała na adres nadawcy, zapisany na liście, wstrzymała na chwilę oddech. Spojrzała w dół i z lekkim rozczarowaniem stwierdziła, że przesyłkę nadał Harry.
No proszę, wielki Harry Potter przypomniał sobie o moim istnieniu… – pomyślała z lekkim wyrzutem. Był to pierwszy list od ponad trzech miesięcy.
Odczytała krótką notkę z gratulacjami sukcesów w pracy i pozdrowieniami. W kopercie znajdował się również wycięty z gazety artykuł i zdjęcie z okładki. Westchnęła i usiadła na kanapie, wpatrując się w fotografię. Wydawała się tam być taka szczęśliwa…
Nie tylko wydawała się, ona naprawdę taka była. Granger miała wrażenie, że zdjęcie wcale nie przedstawia jej, a jakąś zupełnie nieznajomą osobę. Zdania napisane w gazecie szumiały jej w uszach. Spojrzała na wydrukowany tekst ponownie. Skupiła swoją uwagę na akapit dotyczący jej sukcesu w sprawie śpiączki małej Genie. Prawda była taka, że sama nigdy nie byłaby w stanie odnaleźć antidotum na tak złożoną i czarno magiczną klątwę. Nie bez odpowiedniego przeszkolenia…
Jej myśli zawędrowały do wspomnień sprzed dwóch lat…
…
Brązowowłosa kobieta znajdowała się w ciemnym, oświetlonym jedynie przez światło pochodni laboratorium. Kilka metrów od niej znajdował się wysoki czarnowłosy mężczyzna, odziany w czarną szatę. W pomieszczeniu panowała przyjemna cisza. Oboje czuli się w swoim towarzystwie swobodnie. Po chwili spokój został zaburzony przez zirytowanie, które pojawiło się na twarzy kobiety.
- Nie mam już pomysłu, co robię źle, działam zgodnie z poleceniami w książce, a przeciwzaklęcie wciąż nie hamuje klątwy – powiedziała. W jej głosie można było dosłyszeć nutkę zawodu.
- By przeciwzaklęcie działało, musisz włożyć w to tyle siły i emocji co osoba, która rzuciła klątwę. Jedyne co musisz zmienić, to zabarwienie emocji. Użyj przeciwieństwa. Gdy urok wymaga od czarodzieja dumy, użyj skromności. Gdy smutku i żalu, staraj się przywołać radość. Tego nie znajdziesz w żadnej książce Hermiono – tłumaczył jej spokojnie.
Jak ona kochała słyszeć swoje imię wypowiadane przez niego w ten sposób…
Przybliżyła się do i wtuliła głowę w jego tors. Uśmiechnęła się.
- A gdy klątwa bazuje na nienawiści, można ją pokonać tylko miłością – odparła Hermiona, po czym machnęła różdżką, wypowiedziała inkantację i posłała pomarańczowy promień w kierunku małego przedmiotu.
Bariery, które były na niego narzucone przez urok, ustąpiły momentalnie. Severus obrócił Hermionę i złączył ich usta w namiętnym pocałunku…
…
Po policzku Hermiony popłynęła samotna łza, która po chwili wylądowała na poduszce, ułożonej na jej kolanach. Za każdym razem gdy wspominała chwile spędzone sam na sam z nim, nie była w stanie powstrzymać żalu.
Przed wojną Albus Dumbledore przydzielił im zadanie stworzenia zaklęcia, które zniwelowałoby działanie klątwy cruciatus. Gdy to przedsięwzięcie zakończyło się sukcesem, połączyli siły i tworzyli kolejne antidota na przeróżne uroki. Mechanizm przeważnie był podobny. Działanie przeciwnymi emocjami podczas rzucania przeciwuroków. I tak właśnie wtedy, podczas kilkumiesięcznej współpracy nienawiść między nieznośną Panną-Wiem-To-Wszystko i Nietoperzem z Lochów przerodziła się w miłość Hermiony i Severusa.
Teraz siedząc w swoim salonie, dziewczyna zastanawiała się jak to możliwe, że coś, co wydawało się być tak piękne, szczere i prawdziwe, okazało się być tylko złudzeniem. Jak to możliwe, że nawet po tym, co stało się trzy tygodnie temu, ona nadal nie potrafiła tej fikcji dostrzec. Skuliła się w kłębek i wtuliła w poduszkę. Przytłaczało ją to, że już nie potrafi oddzielić prawdy od fałszu, szczerości od kłamstwa i miłości od nienawiści.
Piękny rozdział. Cudownie opisałaś wszystkie emocje, zrobiłaś to w taki sposób, że sama je poczułam. Chylę czoła ❤
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się wplecienie wspomnień do rozdziałów, a to było szczególnie dobre. Może jest szansa liczyć na więcej wspomnień, w których będzie Severus, abyśmy mogli bardziej przyjrzeć się ich relacji? Albo po prostu na spotkanie naszej dwójki 🙈
Pisz, pisz, bo wychodzi Ci to świetnie.
Do następnego!
Całuję,
Jazz ❤
Jejciu dziękuję za takie słowa wsparcia, za każdym razem daje mi to kopa do pisania kolejnych części:) Rozdział 3 mam już skończony i tak, jest tam kolejne wspomnienie, tym razem z punktu widzenia Severusa. Mam nadzieję, że sprostam oczekiwaniom ❤ Dzięki jeszcze raz ❤
OdpowiedzUsuń