Hej, tutaj znowu ja...
Wiem, że nie było mnie tu bardzo bardzo długo... przepraszam, wiem że winna jestem wam chociaż te krótkie wyjaśnienia. Przepraszam, że nie odpowiedziałam na te kilka wiadomości, które dostałam od publikacji ostatniego rozdziału, przeczytałam je dopiero dziś :(
Jeśli chodzi o wyjaśnienia, to historia zaczęła się tak: opowiadanie to miałam w głowie już od pierwszych fanfików Sevmione, na które się natknęłam i które pokochałam, a spisywać je zaczęłam jako hobby w czasie lockdownu, aż dziwie się, że tak dużo czasu minęło od tamtej pory...
Potem jednak moje życie kilka razy przewróciło się do góry nogami, na szczęście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Studia medyczne, nowe pasje, miłość, w krótkim czasie bardzo się zmieniłam i nie mogłam już nadążyć z pisaniem, przerwa miała być chwilowa, ale nawet nie wiem kiedy całkiem straciłam kontakt z fanfiction i Sevmione w ogólę i nie umiałam już wrócić :(
Bardzo żałuję, że tak to się skończyło. Żałuję, że nie spisałam całego opowiadania przed jego publikacją tak, by nie sprawić tym nikomu zawodu. Sama pamiętam jak rozpaczałam gdy moje ulubione opowiadania urywały się w pół zdania.
Jest jeszcze jedna rzecz, którą chciałabym powiedzieć zanim zniknę. Chciałabym bardzo bardzo wam wszystkim podziękować. Dziękuję przede wszystkim Jazz, która wspierała mnie ciepłymi słowami pod każdym nowym rozdziałem, dzięki że byłaś, to wiele dla mnie znaczyło i tak wiele razy dodawało sił w trudnych chwilach :) Dziękuję także wszystkim czytelnikom, którzy śledzili losy tego opowiadania, dziękuję, że zostawiliście tu także cząstkę siebie :)
Trzymajcie się
xmariexa